Za nami pierwsze pięć kolejek na zapleczu Ekstraklasy. Pewnie każdy kibic “Stalówki” liczył, że ekipa Ireneusza Pietrzykowskiego będzie “czarnym koniem” rozgrywek – niestety zderzenie z rzeczywistością okazało było zgoła odmienne. Zielono-czarni znajdują się na przedostatniej pozycji w ligowej tabeli, jednak w rankingu xG (czyli współczynnik goli oczekiwanych) znajdują się na pierwszym miejscu 9,66 (dane z WyScout), więc postronny kibic może śmiało zapytać “o co chodzi?”, a jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze …
Drużyna ze Stalowej Woli oparta jest w dużej mierze na zawodnikach z poprzedniego sezonu. Ograniczony budżet nie pozwala Ireneuszowi Pietrzykowskiemu na jakiekolwiek ryzyko. Jednym z takich ryzyk okazał się w poprzednim sezonie m.in. Dominik Kościelniak, po którym wielu ostrzyło sobie pazury w poprzednim rozgrywkach, że były zawodnik GKS-u Katowice będzie wzmocnieniem zielono-czarnych. W tym momencie ostatnie ligowe spotkanie w pierwszym zespole Stali rozegrał 12 listopada 2023 przeciwko drugiej drużynie Zagłębia Lubin, a sam zawodnik wylądował w rezerwach Stali, gdzie jeździ z młodymi piłkarzami po okolicznych wioskach. Wiemy, że sam piłkarz miał oferty z innych klubów, jednak żadna mu nie pasowała. Tak naprawdę w tym momencie można śmiało powiedzieć, że w ramach jego kontraktu mógłby do Stalowej Woli trafić zawodnik, który byłby wzmocnieniem pierwszej jedenastki …
Kolejnym problemem drużyny z Hutniczej jest że jego strategiczny sponsor jakim jest miasto Stalowa Wola, która obiecała dotację w postaci 2 MLN PLN i póki co wszystko stanęło w martwym polu, bo miasto szukając oszczędności pierwsze co zrobi to właśnie w aspekcie sportowym przykręci kurek z pieniędzmi. W tym całym można powiedzieć “bagienku” siedzi po uszy Ireneusz Pietrzykowski, który cały czas testuje piłkarzy i czeka na okazja jak “Chytra baba z Radomia.” Mimo gorszych wyników każdy zorientowany kibic w Zielono-Czarnym trykocie zdaje sobie sprawę z możliwości klubu i przerzuca winę na Prezesa.
Prezes który rządzi w klubie od ponad dwóch lat mógł zarówno liczyć na pomoc z miasta jak i od spółek państwowych, jednak jak każdy z nas wie, w ubiegłym roku zmieniła się u nas władza i spółki państwowe zmieniły kierunki wspierania. W tym momenciem gdy w klubowej kasie brakuje pieniędzy nie może sobie pozwolić na “Pan da…”, a prywatnych przedsiębiorstw, które w jakikolwiek sposób dotują klub jest zbyt mało by klub mógł w normalnych warunkach funkcjonować na zapleczu Ekstraklasy. Brak sponsorów, to lata zaniedbań na polu marketingowych w obszarze klubu, które były przykrywane awansami. Każdy sponsor chcący przyjść do Stalowej Woli musi liczyć się z tym że będzie miał zaraz przyklejoną łatkę polityczną i jest to jeden z głównych czynników, który zniechęca do wrzucenie przysłowiowych “paru groszy” do kasy klubowej.
Te wszystkie czynniki uniemożliwiają na jakiekolwiek jakościowe ruchy beniaminkowi I ligi. W tym momencie nie stać Stali Stalowa Wola na zapowiadane 3-4 jakościowe transfery tylko trzeba będzie się liczyć z tym, że któryś z młodych zawodników ściągniętych będzie “strzałem w dziesiątkę” jak w poprzednich rozgrywkach był Oliwier Sukiennicki. Można śmiało wysnuć tezę, że przez ten brak jakości współczynnik goli oczekiwanych, a rzeczywistość, to sześć goli, które dałyby zdecydowanie większą liczbę punktów niż ma to miejsce.
Jarosław Jurkiewicz
Fot, Jarosław Jurkiewicz