W redakcjach ogólnopolskich o graczach Stali Mielec nie mówi się zbyt dużo, to przeważnie nie są postacie medialne, o których choćby raz „niedzielny kibic Stali Mielec” usłyszał czy przeczytał coś przed transferem do Mielca. Stal jako klub, nie grzeszy wysokim budżetem, co też i powoduje, że piłkarze tu trafiający nie są gwiazdami w chwili transferu, albo się nimi stają dzięki dobrej pracy w Mielcu, albo mówimy o tzw. ligowym dżemiku bądź piłkarzach zwyczajnie nie porywających, ale trzymających jakiś określony poziom – większe redakcje zajmują się gwiazdami ligi, graczami ekscytującymi czy takimi którzy już coś kiedyś udowodnili. Do tego się w naszym środowisku już jednak przyzwyczailiśmy, gwiazd nie sprowadzamy, a duże redakcję o naszych nie piszą zbyt wiele, jak to jest w przypadku piłkarzy Legii Warszawa czy Lecha Poznań.
Doszło jednak przed sekundą do wydarzenia wyrywającego się z tych określonych ram – do Stali Mielec trafił zawodnik który ekscytuje, mowa o Damianie Kądziorze z Piasta Gliwice.
Czytający to nazwisko ,,kibice niedzielni”, raczej w większości kojarzą tego zawodnika, mowa o graczu który występował w Reprezentacji Polski, zdobywał Mistrzostwa Chorwacji, zaliczył swoje tureckie i hiszpańskie epizody, a dodatku po powrocie do Polski potrafił ciągle pokazywać się ze świetnej strony w Piaście Gliwice. Nie jest to zatem gracz anonimowy dla środowiska, to uznana marka która może rozpalić w głowach kibiców oczekiwania co do niego od pierwszego dnia – ale…
No właśnie, zawsze jest jakieś „ale” – gdyby wszystko było dobrze, Damian by tu nie trafił, to oczywiste. Najprostsze statystyki które da się przytoczyć świadczą o tym, że ostatnie miesiące nie należały do 32 latka – sezon 2021/22 – 33/6/8 (występy, gole, asysty), 2022/23 – 21/3/7, 2023/24 – 25/2/1, 2024/25 – 17/1/1. Dodatkowo warto wspomnieć, że Polak stracił w tym sezonie miejsce w pierwszym składzie Piasta pomimo tego, że szczególnie w pierwszej rundzie ekipa Vukovicia nie grzeszyła jakością na skrzydłach.
Znamy to jednak dobrze, w Mielcu graczy albo budujemy albo odbudowujemy, Damian Kądzior to typ gracza który tu pasuje szczególnie biorąc pod uwagę brak większych alternatyw na pozycji nr. 10 w drużynie Janusza Niedźwiedzia. Kądzior to jednak inny typ gracza, niż cała reszta która tu trafiała w ostatnich latach – renoma i doświadczenie składające się na uznane nazwisko mogą ekscytować i mnie ekscytują. Kluczem będzie tu jednak to, czy Janusz Niedźwiedź będzie potrafił go odgruzować w dość krótkim odstępie czasu, zawodnik trafi tu na jedynie tę rundę.
Znając Prezesa Klimka, warunki na jakich Stal sprowadziła Damiana Kądziora są dla klubu korzystne, a jakość i doświadczenie jakie skrzydłowy może tu zaoferować mogą okazać się bardzo ważne w kontekście walki o utrzymanie w końcówce sezonu. Ma to wszystko jednak drugą stronę medalu, Kądzior może okazać się równie dobrze niesamowitym flopem transferowym, który nie jest pierwszej młodości (32 l.) i nie rokował kompletnie w ostatnich miesiącach w Gliwicach i nie zdziwi pewnie wielu jeśli i tu nie zrobi furory. Obecnie wśród ogólnopolskich grup kibicowskich króluje opinia, że Kądzior zalicza niesamowity “zjazd” transferem do Stali Mielec i nie przewidują tu jego odbudowy.
Pomijając jednak kwestie tego, czy sportowo ten ruch się obroni czy nie, transfer byłego reprezentanta Polski ekscytuje wielu mieleckich kibiców przez skale nazwiska o którym mówimy, a to uczucie do którego nie przywykliśmy przez ostatnie lata. Na potwierdzenie słów o skali piłkarza, kilka jego dokonań:
- Piast Gliwice – 107/14/19 (występy, gole, asysty)
- Dinamo Zagrzeb – 78/21/22, dwa Mistrzostwa Chorwacji
- Reprezentacja Polski – 6/1/1 (ostatni mecz w 2020 r.)
- Alanyaspor (Turcja) – 18/0/2
- Eibar (Hiszpania) 8/0/1
- Górnik Zabrze – 44/11/9
To gracz dla którego niektórzy kibice będą chcieli pewnie i przyjść na stadion – zobaczyć, co może pokazać były reprezentant Polski – jego renoma jak na Mielec jest duża, niektórzy mogli by powiedzieć, że aż za duża. Umiejętności ma na pewno, przy odpowiedniej pracy jestem pewny, że znacząco pomoże zespołowi w tym sezonie.
Szymon Markulis
Fot. Własne
Dodaj komentarz