WRZUTKA

—ZE SPORTEM NA TY—

Dla tych którzy myślą, że Ekstraklasa będzie wiecznie

Zacznę od tego, że wierzę w utrzymanie Stali Mielec w Ekstraklasie i kciuki będę trzymał do ostatniej minuty spotkania z Legią bo niewykluczone, że wtedy może się to rozstrzygnąć. Patrząc jednak często na trybuny w czasie spotkań domowych przerażające dla mnie jest to jak bardzo uzależnione one są od wyników, od tych 16 zawodników (11+5 zmian) biegających za dmuchanym pęcherzem zwierzęcym - często graczy którzy są tu na chwilę. Klub jednak to coś więcej, to instytucja łącząca pokolenia i ludzi z różnych części miasta i regionu, którzy spotkają się w trakcie spotkania aby oderwać się na chwilę od codziennych obowiązków. To byt który służyć może często jako życie zastępcze dla wielu - obserwujemy, komentujemy, dyskutujemy - wszystko co wokół klubu jest często nawet ważniejsze niż ten mecz na weekendzie od którego zresztą zależy, jaki humor będzie nam towarzyszyć przez najbliższych przynajmniej kilka dni. 

Tym bardziej widząc jak wielki wpływ wywiera na życie wielu działanie Stali Mielec, dziwi mnie jak bardzo tylko ten mecz na końcu - ta wisienka na torcie - uzależnia chęć ludzi do przyjścia na stadion. Oczywiście to broń obosieczna, gdy wyniki są dobre ludzie łatwiej identyfikują się z klubem i chętniej przychodzą na stadion i oczywiście szacunek im za to, ale klub kibiców potrzebuje przy sobie najbardziej, gdy właśnie nie idzie, gdy trzeba dopingiem ponieść graczy do zwycięstwa.

Na Ekstraklasę przychodzi się lepiej, opakowanie medialne jest lepsze, zainteresowanie większymi markami także jest większe, ale to się może kiedyś skończyć. Ekstraklasa do której mogliśmy się już po 5 latach przyzwyczaić stoi pod sporym znakiem zapytania w skutek obecnej pozycji w tabeli Stali. Tym bardziej jest to jednak moment - w idealnym świecie - w którym na stadion trzeba przyjść. Frekwencja na poziomie 3.000-4.000 mogła być zadowalająca w 1. Lidze. Mówimy jednak o Ekstraklasie i Mielcu dla którego cudem jest gra kolejny rok na tym poziomie przez pryzmat tego jakie miasta Ekstraklasy nie mają - Chorzów, Gdynia, Płock, Rzeszów czy takie marki jak Polonia Warszawa czy Wisła Kraków.

Nie kupuję narracji o tym, że to małe miasto i się nie da, że wyniki są pod tym kątem wyrocznią - przykłady innych krajów śmieją się nam pod tym kątem w twarz. W Niemczech czy Anglii chodzi się dla tego bytu jakim jest klub, a nie dla drużyny która akurat przyjeżdża czy akurat dlatego, że wynik jest ponad stan. Mielec to miasto bez wielu atrakcji, a przez to jeszcze bardziej dziwi, że na piłkę nożną która przez wiele lat była i jest wizytówką tego miasta nie udaje się często zebrać tych 5.000-6.000 przynajmniej. Nie mam tu pretensji do klubu czy najwierniejszych o brak wystarczających inicjatyw - mam pretensje do tych niezdecydowanych którzy wolą obejrzeć dla powtórek mecz w Canal+.

To jest ten moment gdy to wsparcie musi być największe, to nie czas na odwrócenie się od klubu wskutek słabszej formy. Niektóre przykłady w Polsce pod tym kątem są wyjątkowe jak Widzew Łódź czy Ruch Chorzów - kibice byli są i będę. Marzy mi się w mojej arkadii takie oddanie naszej kochanej Stali bo to coś więcej, niż tylko klub sportowy.

Szymon Markulis

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *