W wielu kątach Twittera widzę wielkie zdziwienie tym, że Stal rozstała się z Kamilem Kieresiem. Z reguły pochodzi ono od osób, które nie do końca śledzą grę Stali. Rzut okiem na dotychczas rozegrane mecze odpowiedzi nie przynosi, w końcu aż tak źle nie jest. Postanowiłem pomóc rozwiązać tę zagadkę. Krok po kroku, w kilku punktach. Zapraszam!
1. Wyniki
To rozumie się samo przez się. Żeby mieć szansę na utrzymanie się w Ekstraklasie, należy zbierać średnio minimum punkt na mecz (ale pasuje nieco więcej). Tymczasem trzeba wybrać naprawdę długi okres, by średnia punktowa Stali z ostatnich X meczów tyle wyniosła – aż 22 mecze. Tak, cofając się do drugiego spotkania po przerwie zimowej. Tak, do połowy lutego. Przypomnę tylko, że już jutro dzieci wesoło wracają do szkoły.
Od marca (19 meczów): 15pkt, 3-6-10, 17:27 – średnia 0,79 p/m, 0,89 g/m
Ostatnie 15 meczów: 10pkt, 2-4-9, 13:24 – średnia 0,67 p/m, 0,86 g/m
Ten sezon (7 meczów): 4pkt, 1-1-5, 4:9 – średnia 0,57 p/m, 0,57 g/m
Widzimy też ciągły regres. Stal w każdym opisanym okienku zdobywa coraz mniej punktów oraz bramek. Twarde i najważniejsze liczby, które przez długi czas były największymi protektorami Kamila Kieresia, stały się jego wrogami.
2. Wyniki z rywalami z dołu tabeli
Bilans spotkań bezpośrednich zawsze może się okazać kluczowy w kwestii utrzymania. Zabranie punktów sąsiadowi w tabeli zawsze będzie ważyć tę odrobinę więcej niż wygrana z liderem właśnie dzięki head-to-head. Wszelkie permutacje, małe tabelki – ludziom przyzwyczajonym do walki w dole tabeli jest to znane.
Nie wszystkim jednak. Ostatnie 5 meczów z drużynami, których celem jest (było) utrzymanie to 5 porażek. W tym sezonie Korona i GKS, w zeszłym ŁKS, Warta i znów Korona. Łączny bilans Stali Kamila Kieresia z tym typem rywali to 6-8-11, przy czym na ostatnie 13 takich spotkań przypada aż 9 porażek. I ja nie mam nic przeciwko jednej czy drugiej przegranej. Oczywistym jest, że wszystkich meczów w sezonie nie wygra nawet największy dominator (chyba że mowa o Turkmenistanie). Staram się jak najczęściej szukać pozytywów i takie czapki jak 2:3 z Koroną sprzed roku nie bolą aż tak mocno – było tam dużo dobrej gry, zadecydowały błędy w obronie i świetny występ Dziekońskiego. Problemem jest, gdy z rywalami z tej półki czapek jest więcej i więcej, a jeszcze większym – gdy to rzeczone 2:3 z Koroną jest zupełnym ich przeciwieństwem. Stal miała problem z gatunku tych jeszcze większych.
3. Miłość do młodzieży
Znaczy, raczej jej brak, uwidaczniany od samego początku pracy w Mielcu. W sezonie 22/23 Kamil Kiereś obejmował Stal, która do wypełnienia ligowego wymogu potrzebowała zaledwie 614 minut w 9 kolejek. To 68 minut na mecz. Tymczasem 6 kolejek minęło i z potrzeby nabijania średnio 68 minut na mecz zrobiła się potrzeba nabijania średnio 115 minut – czyli już nie wystarczy dać jednemu młodemu cały mecz, drugi musi grać minimum 25 minut. Wynikła z tego potrzeba grania Bartkiem Ciepielą na pozycji napastnika. Efekt? Piorunujący, jeżeli tylko budynek, w którym się znajdujecie, nie ma piorunochronu. Ten stosunek się nie zmienił ani trochę i mam na to minimum 4 przykłady – wyjazdy na Legię i Jagę oraz domowa Pogoń w zeszłym sezonie oraz wyjazd do Szczecina w tym. Nieco długo by wyszlo, gdybym je opisał w tym paragrafie, więc po szczegóły zapraszam na dół artykułu.
4. „Bronienie 0:0”
Moim niejako mottem przeciwko trenerowi Kieresiowi stało się „bronimy 0:0, nawet kiedy jest 0:1”. By zrozumieć, o co chodzi, wystarczy cofnąć się do poniedziałkowego meczu z Koroną, gdyż dobitniejszego przykładu nie jestem sobie w stanie wyobrazić. Po bezbarwnej z obu stron pierwszej połowie Korona strzela bramkę z karnego na początku drugiej. Powinno to sprawić, że drużyna przegrywająca postawi na atak, szukając okazji do wyrównania. No i teraz pytanie za 4 punkty (więcej nie mamy) – ile strzałów oddała Stal od 49 do 85 minuty.
Dam chwilę na zastanowienie.
Jeżeli odpowiedziałeś, drogi Czytelniku, że zero, to gratulacje! Teraz już wiesz co chciałem przekazać słowami z pierwszego zdania tego paragrafu. Takie podejście występowało w minimum 33% wszystkich spotkań Stali pod wodzą Kamila Kieresia. Dodatkowo, coraz mocniej było to widoczne w ostatnich meczach, co jeszcze mocniej potęguje negatywne wrażenia. Oglądanie Stali w ostatnim czasie było równie przyjemne co pocałunek od teściowej. I ponownie, na wszystko jest czas. Są mecze, w których granie na 0:0 ma jakiś sens – ale na Boga! Nie z Koroną, nie z Wartą, nie z Puszczą i nie z Miedzią! I przede wszystkim: nie, kiedy jest 0:1.
5. „Z tą kadrą?”
No, z tą, a co? Przecież jedyne znaczące różnice względem poprzedniego sezonu to odejścia Kochalskiego (w jego miejsce Mądrzyk), Pingota (Senger) i Gerstensteina (Dadok). Nie uważam, że tutaj tracimy dużo na jakości, zwłaszcza że w przypadku Gerry’ego mówimy o piłkarzu wiosną grającym mniej, więc również i ta zmiana jest mniej odczuwalna. Największym przeskokiem wydaje się zmiana w bramce, bo Kochal to przekocur, ale na razie na Mądrzyka nie ma powodów do narzekania. W zeszłym sezonie Stal utrzymała się na 2 kolejki przed końcem i ostatecznie zajęła 11 miejsce – i to pomimo tak fatalnej gry od marca. Tu na warunki ligi jest jakość. Wystarczy poukładać te klocki na nowo i zdjąć kajdany, które tak ciążą w ofensywie.
6. Decyzje kadrowe
Wpływ na takie postrzeganie jakości składu Stali mogą mieć wybory dokonywane przez Kamila Kieresia. O lewym wahadłowym na 10 bo „dobrze zagrał ze Stalą Rzeszów w sparingu” czy usilnym wciskaniu skrzydłowych na wahadło prawe pisano dużo i pisano od dawna, natomiast wątpliwości z czasem narastały. Dlaczego po dobrym początku sezonu na ławce wylądował Gerbowski? Dlaczego przez całą niemal kadencję Hinokio był wystawiany zbyt wysoko? Dlaczego strzelając bramkę z Piastem po wejściu w 2 połowie, kolejne spotkanie poza jedenastką rozpoczął Assayeg? Dlaczego przy niekorzystnych wynikach i złym przebiegu meczu zmiany dokonywane były tak późno? Te pytania można mnożyć i mnożyć. Powyższe, to wnioski zapisane na szybko. Nie zaglądałem na Ekstrastats czy Wyscouta, by ocenić skuteczność stałych fragmentów gry albo średnią kroczącą wskaźnika xG. Podejrzewam, że zrobienie tego wydłużyłoby jeszcze bardziej ten artykuł.
Czy zwolnienie Kamila Kieresia jest ruchem, który gwarantuje utrzymanie? Nie, bo nie ma nic takiego jak gwarancja utrzymania. Czy to jest ruch, który daje na to utrzymanie nadzieje? Bezapelacyjnie, jednak by te nadzieje mieć dalej, zbliżający się biały dym musi przynieść dobrego kandydata. Nie możemy pozwolić sobie na to samo, co przegrało poprzedni sezon Lechowi – zresztą po metamorfozie Lecha świetnie widać różnicę między „trenerem” a Trenerem.
Ad 3 – przykłady meczów, w których młodzieżowiec parzy
Przykłady z poprzedniego sezonu:
Mecz w Białymstoku nie układa się, 0:2 do przerwy i dominacja Jagi. Idealny moment by poeksperymentować i wpuścić młodych na 2 połowę – Stępień wszedł w 66, Maj w 81, Gerstenstein w ogóle. Mecz w Warszawie, po strzeleniu 3 bramki w 82 minucie Stal ma do wykorzystania 4 zmiany w 2 okienkach. Zostaje wpuszczony Meriluoto w 90 i Santos w 93, na ławce zostają Gerstenstein, Maj i Stępień.
Domowy mecz z Pogonią, jest możliwość walki o dodatkowe pół miliona z ligi, gdyż podstawowi młodzieżowcy punktują w PJS. Gerstenstein cały mecz na ławce pomimo niewykorzystania dwóch zmian.
Przykład z tego sezonu – mecz w Szczecinie sprzed paru tygodni, wychodzimy bez M w składzie, chociaż dobre wejście w sezon ma Fryderyk Gerbowski. Tłumaczenie trenera? „Jakiś czas temu zagraliśmy
bez młodzieżowców i ten mecz wygraliśmy”.
@C39Ponton
Fot. FKS Stal Mielec