WRZUTKA

—ZE SPORTEM NA TY—

Podsumowanie 2024 roku w wykonaniu Stali Mielec [1/2]

Stal Mielec meczem z Widzewem Łódź zakończyła granie w 2024. Jaki to był rok dla Stali? Co jako kibice przez te wszystkie miesiące przeżywaliśmy z naszymi ulubieńcami? O jakie doświadczenia jesteśmy teraz mądrzejsi? Zapraszam! 

Mielczanie w nowym – w tamtym czasie – roku przygotowania do drugiej rundy rozpoczęli na początku stycznia, pierwszy sparing rozegrali 17.01 ze Zniczem Pruszków (przegrali). Te wydarzenia przyćmiła wtedy jednak informacja o tym, że z pomocy klubowi wycofuje się Tomasz Poręba. Człowiek instytucja bez którego nie byłoby sukcesów Stali z ostatnich lat, wielu zapaliła się w głowie wtedy czerwona lampka z powodu możliwych odejść kluczowych sponsorów z klubu. Wszyscy zdawali sobie sprawę, że kluczowe w takiej sytuacji będzie utrzymanie w Ekstraklasie, bez niego i bez strategicznego sponsora na którego odejście się zanosiło, moglo to spowodować tragiczne w skutkach konsekwencje dla klubu – który po pierwszej rundzie zimował w bezpiecznej strefie w tabeli, konkretnie na 7 miejscu. 

Okres przygotowawczy Stal spędziła w Mielcu oraz Hiszpanii – była to pewna nowość wynikającą z lepszych warunków panujących w kraju obecnych Mistrzów Europy niż w Turcji z którą Stal miała złe wspomnienia z  wcześniejszych lat. Ustabilizowane finanse pozwoliły na sfinansowanie tego droższego obozu. Kluczową informacją z tamtego czasu w kontekście kadry zespołu było nie osłabienie się – nie doszło bowiem do odejścia zarówno Ilyi Szkurina oraz Mateusza Kochalskiego czyli dwóch kluczowych w tamtym czasie dla Stali graczy. Odszedł jedynie Michał Trąbka z powodu świetnej oferty złożonej klubowi przez Wieczystą Kraków, kwota jaka zasiliła konto klubowe opiewała na blisko 350.000 EURO. Do zespołu dołączyło także kilku graczy, Igor Strzałek, Maksymilian Pingot oraz Ion Gheorghe. Ważną informacją było także przedłużenie kontraktów z trzema „kotwicami” zespołu – Krystianem Getingerem, Mateuszem Matrasem oraz Piotrem Wlazło. Była to pewna nowość, przez wszystkie wcześniejsze lata z takimi decyzjami zarząd czekał do końca sezonu, tym razem z powodu lepszej sytuacji finansowej włodarze zdecydowali się na przedłużenie kluczowych graczy wcześniej. 

W lutym wróciliśmy do grania – meczem z Puszczą Niepołomice Stal zainaugurowała 2024 r. Mecz sam w sobie był meczem w którym nie wszystko wychodziło, ostatecznie zdażyło się jednak coś do czego mielecka publika nie była przyzwyczajona – pomimo niekorzystnego 0:1 ostatecznie drużyna Kamila Kieresia odwróciła losy spotkania i wygrała 2:1 po bramkę Wlazło w 93 minucie! Kolejne tygodnie były równie udane – zwycięstwo we Wrocławiu 0:1 po świetnie rozegranym rzucie wolnym, remis 0:0 z Rakowem, 1:0 w zaległym meczu z ŁKS-em u siebie, ale i porażka 2:1 z Radomiakiem w Radomiu, po nim jednak 3:1 z zdziesiątkowanym Ruchem Chorzów u siebie. 

Ważną informacją poprzedzającą spotkanie z Ruchem było ogłoszenie startu w wyborach na Prezydenta Miasta, Prezesa Stali – Jacka Klimka. Obiło się to wtedy wśród mieleckich kibiców echem dość pozytywnym z nutą pesymizmu – z jednej strony miasto zyskałoby w ten sposób silnego przywódcę który zna się świetnie na liczbach i potrafił by pewnie ustabilizować mielecki budżet, dodatkowo klub zyskał by poważnego sojusznika w postaci miasta, z drugiej jednak strony Stal straciłaby wtedy swojego wodza, a nowy mógłby nie być na tyle skuteczny jak prezes Klimek. 

W kolejnych tygodniach wynikły zdecydowanie uległy pogorszeniu – Stal przez cztery kolejne kolejki nie zdobyła żadnej bramki i zdobyła tylko trzy punkty, trzy mecze zremisowała po 0:0 – z Zagłębiem Lubin, Lechem Poznań i Widzewem Łódź. Jeden mecz także przegrała – 1:0 w Kielcach z Koroną. Spadek formy był zatem ewidentny, pojawiła się teoria, że w Mielcu zrobiło się zbyt wygodnie ze względu na wcześniejsze dokonania tej drużyny, sytuacja w tabeli nie była jeszcze jednak w pełni ustabilizowana, a do pewnego utrzymania brakowało jeszcze kilku punktów – a to oczywiście było jak co roku kluczowych celem ekipy z Mielca. Warto wspomnieć w tym miejscu o specjalnym jubileuszu w trakcie meczu z Lechem Poznań – tym spotkaniem Krystian Getinger dobił do 400 spotkań w barwach Stali Mielec, udowodnił w ten sposób tylko i wyłącznie swoją ikoniczność. 

Po meczu z Koroną doszło do spotkania z Wartą, wydawać by się mogło, że była to świetna okazja do przerwania złej passy – niestety tak się tylko wydawało. Stal Mielec zagrała wtedy najgorsze spotkanie w tamtym sezonie popełniając masę błędów i przegrywając ostatecznie aż 5:2. Z Wartą Poznań. Późniejszym spadkowiczem. Po tygodniu z Legią wynikowo nie było lepiej – doszło do porażki 1:3. Sprawa wywalczenia pewnego utrzyma toczyła się zatem dalej – na szczęście ze szczęśliwym zakończeniem.

Stal najpierw podjęła u siebie późniejszego Mistrza Polski – Jagiellonię Białystok. Pomimo fatalnego startu mielczanie ostatecznie odwrócili wynik tego spotkania i wygrali 3:1! Tydzień później, już oficjalnie utrzymanie zostało dopięte – wszystko za sprawą bramki w 93 minucie zdobytej przez super rezerwowego Łukasza Wolsztyńskiego w meczu z Górnkiem Zabrze (bramka sama w sobie piękna zresztą). Po tym spotkaniu wszyscy mogli odetchnąć z ulgą, po raz kolejny udało się utrzymać. 

Dla prezesa Klimka te wydarzenia mogły mieć trochę słodko gorzki smak – z jednej strony drużyna dała radę się utrzymać, z drugiej tydzień przed meczem w Zabrzu przegrał rywalizację z Radosławem Swółem o gabinet Prezydenta Miasta. Następnie odrzucił możliwość bycia członkiem rady miasta co oznaczało, że na pewno zostaje w klubie do końca swojej kadencji. 

Sezon Stal dograła do końca walcząc ciągle o jak najwyższe miejsce w tabeli – nie testowano zbytnio nowych rozwiązań, a stawiano na sprawdzone ustawienie które jednak w ostatnich tygodniach zawodziło – każdy widział słabszą formę i pewne wypalenie w zespole, zastanawiano się co dalej z trenerem Kieresiem, szkoleniowcem który bądź co bądź wywalczył ze Stalą dwa utrzymania jednak przez ten czas nie zaimplementował swojego stylu który potrafiłby zapewnić Stali odpowiednie wyniki nawet bez Szkurina w wybitnej formie – a to właśnie na nim i Mateuszu Kochalskim opierała się w głównej mierze gra całego zespołu, innymi słowy jeśli oni nie grali świetnie, drużyna miała duże problemy. Kontrakt trenera się kończył więc była ewentualna furtka ku zmianie, zarząd ostatecznie zachował się „fair” i przedłużył umowę szkoleniowca który wywiązał się ze wszystkich zadań przed sezonem mu postawionych. Pewnym było jednak dla wielu, że drużyna wymaga wzmocnień które będą wstanie wywrzeć na zespole pewien impuls. 

Rozmowy o ewentualnym nieprzedłużeniu umowy przez trenera Kieresia wydawały się być absurdalne dla kibiców z zewnątrz przez pryzmat nominacji trenera do piątki najlepszych szkoleniowców ligi – tą rywalizację ostatecznie trener przegrał z Adrianem Siemieńcem który zdobył Mistrzostwo Polski, sam jednak fakt takiej nominacji dla trenera Stali był czymś czego wielu przed sezonem by się nie spodziewało. Nie była to zresztą jedyna nominacja dla kogoś ze Stali przez kapitułę Ekstraklasy – nominowani zostali także Ilyia Szkurin w kategorii Najlepszy Napastnik Ligi, oraz Mateusz Kochalski w kategorii Najlepszy Bramkarz Ligi – co więcej, Kochal ten konkurs wygrał! Bramkarz Stali Mielec został najlepszym bramkarzem zeszłego sezonu Ekstraklasy! Co więcej, kolejną dla Kochalskiego nagrodą było powołanie go przez Michała Probierza do kadry jako bramkarza treningowego na Mistrzostwa Europy 2024! 

Pierwsza z dwóch części artykułu. CDN.

Szymon Markulis

Fot. Wlasne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *