Rubryka Stali Mielec #8

Stal Mielec zremisowała wygrany mecz z Zagłębiem Lubin, co poszło nie tak? Czy zmiana napastnika się opłaciła? Czy praca trenera się broni? Zapraszam!

Przede wszystkim, ten mecz był przez piłkarzy Stali Mielec dobrze rozegrany, wszystkie problemy które się im w tym meczu przytrafiły pojawiły się przez pryzmat czerwonej kartki którą w minucie 74. otrzymał Piotr Wlazło w sytuacji w której ratował bramkarza Stali, Jakuba Mądrzyka. Do tego momentu praktycznie wszystkie założenia piłkarze Stali realizowali przynajmniej nieźle, oczywiście ktoś wspomni o bramce którą w 51. minucie zdobył Mateusz Wdowiak, obiektywnie trzeba jednak powiedzieć, że czas w którym Zagłębie bramkę strzeliło był czasem około 10. minut drugiej połowy w trakcie których Lubinianie potrafili się realnie Stali postawić (pomijając oczywiście czas po czerwonej kartce). Przez znacznie większą część tego meczu to piłkarze Janusza Niedźwiedzia wyglądali lepiej niż ci Marcina Włodarskiego. Nie będzie konrowersją teza, że gdyby udało się mecz dokończyć w 11-nastkę, raczej piłkarze Stali dowieźli by ten wynik 2:1 do końca. 

Przed meczem głośno było o zmianie której w pierwszej 11-nastce dokonał Janusz Niedźwiedź – Ilyia Shkurin został posadzony na ławce, a jego miejsce w składzie zajął Łukasz Wolsztyński, jeszcze kilka miesięcy temu sytuacja kompletnie nie do pomyślenia. Uważam, że zmiana jednak wyszła drużynie na dobre, oczywiście ktoś powie, że sadzanie Shkurina na ławce zabiera mu możliwość do odblokowania się, jeśli to mu się uda, najprawdopodobniej ta maszyna wreszcie ruszy na dobre. Na dziś jednak Shkurin każdym kolejnym meczem przekonywał coraz bardziej, że ławka mu się należy, kompletnie odwrotnie wygląda sytuacja Łukasza Wolsztyńskiego który kolejnymi wejściami z ławki udowadniał, że tej drużynie może dać coś więcej. Zawsze w takich sytuacjach powinniśmy patrzeć na dobro całego zespołu, nie pojedyńczego rywala. W spotkaniu z Zagłębiem nie wiem czy 29. latek zagrał dobrze, nie zagrał na pewno jednak gorzej niż Ilyia w nie jednym spotkaniu w tym sezonie. Potrafił utrzymać się przy piłce, stwarzał zagrożenie pod bramką rywala, nie był „drewniany”. Dał tym meczem argument aby za tydzień poraz kolejny wyjść od początku. Nie ma co się jednak oszukiwać, będzie grał dopóki Shkurin się nie obudzi, na przykład po wejściu z ławki za tydzień przełamując się z Rakowem – tego mu życzę! 

Stal Mielec się zmieniła w ostatnich tygodniach, główną zmianą na plus którą dostrzegam jest to, że drużyna Janusza Niedźwiedzia sama chcę decydować o swoim losie – nie dopasowywuję się pod to jak gra przeciwnik jak było za Kamila Kieresia – to my mamy strzelać gole, to my mamy stwarzać sobie sytuację, to my mamy utrzymywać się dłużej przy piłce, to my chcemy grać ambitnie otwierając od tyłu (czego akurat z Zagłebiem brakowało, co wynikało z planu na mecz o czym wspomniał trener, dobra sprawa swoją drogą, więcej balansu tzn.), to my sami mamy dać sobie szanse na utrzymanie, a nie będzie to zależne od tego jak zagraja przeciw nam rywale – mi to się podoba. Oczywiście nowy – bardziej ryzykowny – sposób gry Stali jest ryzykowny ale ja wiem, że w dłuższej perspektywie da nam to na koniec odpowiedni wynik, obecnie nie jednak on sam w sobie jest naszym największym problemem, ja widzę dwa znacznie większe. Kwestia wykończenia oraz kwestia grania przeważnie jednej dobrej połowy, nad tym trzebra pracować, jeśli uda się to Stali poprawić, lepsze wyniki przyjdą. 

Szymon Markulis

Fot. Wrzutka