1 Kolejka Betclic 1 Ligi

Cóż jesteśmy już po pierwszych dwóch kolejkach Betclic 1 Ligi. Stal Stalowa Wola póki co z zerowym dorobkiem punktowym, aczkolwiek z pozytywnym podejściem przed spotkaniem z Kotwicą Kołobrzeg, gdzie powalczy o pierwsze ligowe zwycięstwo.

 Na inaugurację przyszło nam się zmierzyć z Górnikiem Łęczna, który przeszedł wiele zmian w letnim okienku transferowym związanymi z mniejszym finansowaniem klubu przez Bogdankę. Najbardziej kluczowi zawodnicy odeszli oraz człowiek orkiestra w klubie Veljko Niktović. Z kolei beniaminek z Podkarpacia postawił niewielkie roszady w składzie, a trener Ireneusz Pietrzykowski dał szansę zawodnikom, którzy dokonali po 14-stu latach awansu na zaplecze Ekstraklasy. W podstawowej jedenastce drużyny ze Stalowej Woli pojawiła się dziewiątka zawodników z dobrze naoliwionej maszyny z poprzedniego sezonu. W miejsce Oliwiera Sukiennickiego – który automatycznie stał się gwiazdą w Wiśle Kraków – wskoczył Kamil Wojtkowski, który w poprzednim sezonie występował w Motorze Lublin.

Od samego początku inicjatywę w meczu przejęli gospodarze, którzy już w szóstej minucie meczu po strzale głową Jakuba Banacha powinni objąć prowadzenie w meczu, jednak jak się później okazało Branislav Pindroch miał swój dzień konia i końcami palców wybronił strzał defensora “Stalówki”. Gości na cztery minuty przed końcem pierwszej połowy uratował tym razem słupek. Po świetnym uderzeniu Kacpra Chełmeckiego futbolówka odbiła się od słupka i tak naprawdę do dzisiaj zastanawiam się jak to nie wpadło do bramki. Druga połowa wyrównała nam się i przyjezdni coraz śmielej poczynali sobie na boisku, ale to gospodarze w 71. minucie stanęli ponownie przed okazją do objęcia prowadzenia. Tym razem po centrze w szesnastkę doskonale w polu karnym Górnika znalazł się Damian Oko, którego strzał wybronił golkiper z Łęcznej.

Niestety jak mawia stare powiedzenie “niewykorzystane sytuacje lubią się mścić” – tym razem było podobnie. W ostatniej minucie spotkania do odbitej futbolówki przez Mikolaja Smyłka dopadł Damian Warchoł, który ucieszył blisko trzystu osobową grupę przyjezdnych, która szczelnie wypełniła klatkę gości.

2 Kolejka Betclic 2 Ligi

Na inauguracje 2. kolejki Betclic I Ligi Stal Stalowa Wola pojechała do Legnicy, gdzie otrzymała srogą lekcję nauczki od tamtejszej Miedzi. Podczas konferencji prasowej trener Ireneusz Pietrzykowski uderzył się w pierś mówiąc o złym doborze składu i znaczącej różnicy indywidualnych umiejętności piłkarzy, których w Stalowej Woli póki co na to nie stać

Początek spotkania, to tak naprawdę dwa szybkie gongi wykonaniu Wiktora Bogacza. Wpierw w siódmej minucie spotkania po centrze z futbolówką minął się Mikołaj Smyłek, a napastnika nie zdoła przypilnować Damian Oko. Już w 18. minucie na tablicy świetlnej mieliśmy 2:0 dla gospodarzy. Mimo dwubramkowego prowadzenia miejscowi nie odpuszczali, starali się dobić rywala, a przyjezdni zachowywali się “dzieci we mgle” myląc się raz za razem. Legniczanie dopięli swego, bo już na siedem minut przed końcem pierwszej połowy, bo błędach defensywy z Podkarpacia mieliśmy 3:0 po strzal Iwo Kaczmarskiego. Tuż przed przerwą plac gry musiał opuścić Damian Oko, który będzie niedostępny na mecz z Kotwicą. Trener Stali nie miał nic do stracenia i w przerwie dokonał kolejnych dwóch zmian. 

Mimo dokonanych zmian efekt był mizerny, gdyż już w 50. minucie gospodarze powinni prowadzić 4:0 po strzale głową Jacka Podgórskiego futbolówkę na linii złapał Mikołaj Smyłek. Jak się okazało piłka przekroczyła linie bramkową, a osoby będące w wozie VAR popełniły błąd. “Co ma wisieć nie utonie” i miejscowi dziesięć minut później prowadzili już różnicą czterech bramek. Dublet skompletował Iwo Kaczmarski, który silnym strzałem zza szesnastki nie dał żadnych szans golkiperowi Stali. 

Po strzeleniu czwartej bramki przez gospodarzy miejscowi spuścili z tonu co wykorzystali zielono-czarni. Na kwadrans przed końcem do futbolówki wybitej z rzutu wolnego dopadł wporwadzony chwile wcześniej Adam Imela, który obsłużył swoim podaniem Dominika Jończego i tym sposobem Stal mogła się cieszyć z pierwszego trafienia na zapleczu ekstraklasy.  Goście poczuli, że mogą jeszcze ukąsić rywali, bo już w 80. minucie na tablicy świetlnej mieliśmy rezultat 4:2 po uderzeniu z “czuba” Jakuba Górskiego. Na trybunach Orla Białego przy Hetmańskiej 2 zaczęło robić się nerwowo. Tuż przed końcem regulaminowego czasu gry bliski gola kontaktowego byli przyjezdni, ale zabrakło odrobiny szczęścia. 

Po spotkaniu trener Ireneusz Mamrot nie był usatysfakcjonowany z gry swoich zawodników ostatnich 30 minutach meczu co jak sam powiedział w odpowiednich słowach w szatni po meczu przekazał swoim zawodnikom.  Stal wróciła do domu bez oczka i już w sobotę liczy na komplet punktów na swoim stadionie, bo na podkarpacie przyjedzie krytykowana w ostatnim czasie Kotwica Kołobrzeg za styl jaki prezentuje na boisku. 

Jarosław Jurkiewicz

Fot. Stal Stalowa Wola