Początek tego roku dla Stali i jej kibiców jest naprawdę świetny. Bilans Biało-Niebieskich w 2024 r. to cztery zwycięstwa, remis i porażka. Od zakończenia poprzedniego roku w klubie zmieniło się wiele i oczywiście nie mowa tutaj tylko o wynikach, czy roszadach w kadrze. Zmianom uległy przede wszystkim elementy taktyki – wiele z tych modyfikacji można zauważyć w grze dwukrotnego Mistrza Polski. Co tak naprawdę zostało zmodyfikowane? Co sprawia, że mielczanie tak dobrze punktują? Na te pytania postanowiłem dzisiaj odpowiedzieć, jednocześnie podsumowując ostatnich 6 kolejek w wykonaniu drużyny z Mielca. Oczywiście, nie zabraknie tego, co tygryski lubią najbardziej – statystyk i ocen. Zapraszam serdecznie!

Zacznijmy od ofensywy. Mam wrażenie, że ostatnio Stal Mielec częściej szuka gry atakiem pozycyjnym, niż dalekiego zagrania na wysoko ustawionego napastnika, do czego kibice mogli się przyzwyczaić jesienią. Dzięki temu K.Kiereś bardziej wykorzystuje umiejętności swoich graczy ofensywnych, w tym przede wszystkim Shkurina, który niejednokrotnie odnajdywał się na boisku w roli rozgrywającego. Biało-Niebiescy potrafią konstruować niezłe akcje, a dzięki posiadaniu takich zawodników jak Domański czy Hinokio, trener Kiereś może być spokojny o powodzenie tego rozwiązania. Wspomniałem już raz o Shkurinie, ale gdy mówimy o ataku, to warto bardziej rozwinąć jego temat. Ilya ma bardzo duży udział w bramkach zdobywanych przez Stal – Białorusin się nie zatrzymuje i w 2024 r. jego trafienia stanowią połowę wszystkich goli zdobytych przez Biało-Niebieskich w tym sezonie. Każdy pamięta, co się działo w Mielcu wiosną ubiegłego roku, czy 2 lata temu. Ilya i jego pozostanie w klubie to niesamowity skarb, a jeszcze bardziej pokazało to spotkanie z Radomiakiem, w którym napastnik nie wystąpił. Mielczanie wtedy przegrali, lecz przede wszystkim mieli przez całe spotkanie spore problemy w ofensywie. Z jednej strony jest to trochę niepokojące w kontekście przyszłości, Shkurin latem prawdopodobnie odejdzie, natomiast warto pamiętać, że zarząd Stali nie jeden raz trafiał ze „złotym strzałem”. Miejmy nadzieję, że wszystko skończy się z korzyścią dla dumy Podkarpacia.

Przechodząc powoli w dół formacji, chciałbym jeszcze zahaczyć o środkową pomoc i wspomnieć o duecie Guillaumier-Wlazło. Obydwaj panowie są w świetnej formie i pokazują, że mają między sobą „chemię”. Tworzą swojego rodzaju „żelazną zaporę” w pomocy Stali. Potrafią też dołożyć coś do klasyfikacji kanadyjskiej (Gulli 2 bramki, Piotrek bramka i 2 asysty). Można powiedzieć, że śladu po odejściu Trąbki nie ma. Pokusiłbym się nawet o stwierdzenie (z całym szacunkiem do Michała), że jest lepiej. Zobaczymy jak to będzie wyglądać na przestrzeni następnych spotkań – obecnie jednak środek pola, jest jednym z najmocniejszych punktów w składzie.

Poruszmy teraz temat defensywy. Po rundzie jesiennej, nastroje w kontekście stoperów mielczan były mieszane – Ehmann i Esselink raczej nie zachwycili. W kadrze Stali brakowało również pół lewego stopera. Na tę pozycję do Mielca został ściągnięty Maksymilian Pingot poprzez wypożyczenie z Lecha Poznań. Póki co młodzieżowiec spełnia oczekiwania. Notuje niezłą skuteczność podań na własnej połowie (83%) i również zalicza w miarę dobre statystyki obronne (4 piłki odzyskane na mecz, 3,3 interwencji na mecz). Jedyny minus 20-latka to nerwowość. Maks zdążył uzbierać już 4 żółte kartki (w tym dwie w spotkaniu z ŁKS-em). Mimo wszystko sądzę, że to naprawdę dobry nabytek. Świetnie łączy się w linii obrony z Esselinkiem, który notabene jest w końcu w formie, oraz z Matrasem grającym jak zwykle na wysokim, Ekstraklasowym poziomie. Defensywa Stali w tym roku zachowała 3 czyste konta, w przeciągu wszystkich 6 spotkań, straciła tylko 4 bramki. Dla porównania, ostatnie 6 spotkań w 2023 dla Biało-Niebieskich to 13 straconych goli i 0 czystych kont. Świetną formę w tej rundzie złapał też Mateusz Kochalski, który stał się jednym z najlepszych bramkarzy w lidze. Jego współczynnik obron na mecz wynosi 3.4 (2 miejsce w Ekstraklasie), a od początku sezonu zachował 5 czystych kont.  

Ostatnią kwestią są stałe fragmenty gry. W Mielcu od dawna pełniły one ważną funkcję i jest tak do teraz. Statystyki jednak pokazują, że SFG Stali poprawiły się wraz z początkiem tego roku. Przez całą poprzednią rundę Biało-Niebiescy po różnym, karnym, aucie lub wolnym, zdobyli 5 bramek, natomiast tylko przez ostatnie 6 kolejek jest to 6 goli strzelonych z właśnie tych stałych fragmentów. Widać, że okres przygotowawczy w Hiszpanii nie poszedł na marne i oprócz aspektu fizycznego, dużą uwagę zwrócono również na taktykę. Brawa dla sztabu trenera Kieresia!

Były plusy, więc czas na minusy lub bardziej listę rzeczy, które są w Stali jeszcze do poprawy – jak powszechnie się mówi „nikt nie jest idealny”. Zawsze jednak można dążyć do tego, aby być lepszym. Nie chcę tutaj w żaden sposób szukać dziury w całym i narzekać na grę Stali, kiedy to drużyna zrobiła naprawdę duży progres punktowy. Są to po prostu moje luźne przemyślenia połączone z faktami statystycznymi : 

Pierwsza sprawa to błędy w wyjściu spod pressingu. Podczas zimowych sparingów oraz na początku rundy często można było zobaczyć liczne straty zawodników Stali na własnej połowie. Jeżeli gra się blisko swojej bramki, zawsze należy zachować czujność, ponieważ taki błąd często może zaważyć o straconym golu lub nawet losach całego spotkania. Najwyższą średnią utraconego posiadania w kadrze ma Krystian Getinger (14.9 na mecz). Jest to na pewno kwestia, na którą sztab powinien uczulić piłkarzy. 

Teraz pomówmy o meczach z Radomiakiem oraz ŁKS-em. Chociaż były to kompletnie różne starcia pod względem ostatecznego wyniku, to miały jeden wspólny mianownik – pasywna gra. W spotkaniu z klubem z Łodzi mogliśmy zobaczyć to w II połowie, a w meczu z Radomiakiem w I części gry. Tak jak wcześniej wspomniałem, w przypadku występu mielczan w Radomiu, kluczowy czynnik, który wpłynął na tak słabą grę to brak Shkurina w podstawowej jedenastce. Podczas zaległego spotkania z Łódzkim Klubem Sportowym, sytuacja była trochę inna. Stal zdominowała przeciwnika w I połowie, strzelając bramkę i zachowując przewagę w grze (8-3 w oddanych strzałach, 57-43% w posiadaniu na korzyść mielczan). II część wyglądała jednak kompletnie inaczej. Tylko cud uratował Stal od straty punktów – sędzia trzykrotnie cofał bramki dla ŁKS-u. Dlaczego zawodnicy zatem obniżyli tempo i praktycznie nie wyrażali chęci do gry? Rozumiem robić coś takiego w meczu z cięższym przeciwnikiem (np. ze Śląskiem), ale Stal grała (z całym szacunkiem) z ostatnią drużyną w tabeli. Ciężko powiedzieć, dlaczego trener Kiereś postanowił tak poprowadzić tą II połowę. Myślę jednak, że taka walka o utrzymanie korzystnego rezultatu jest mocno ryzykowna i powinno się unikać stosowania tego typu rozwiązań. 

No dobrze, skoro odpowiedzieliśmy sobie na pytania zadane na wstępie, to czas na oceny! W niżej widocznym zestawieniu zabawiłem się w nauczyciela i wystawiłem zawodnikom Stali oceny w skali szkolnej (od 1 do 6) za ich grę w 2024 roku. Oczywiście nie zostali przeze mnie uwzględnieni piłkarze, którzy rozegrali za mało minut, by móc ich racjonalnie ocenić (lub jeśli nie grali w ogóle).

Mateusz Kochalski5+

Mateusz Matras 5

Marco Ehmann3

Bert Esselink4

Maksymilian Pingot4

Rafa Santos2+ 

Łukasz Gerstenstein4

Piotr Wlazło5 

Krystian Getinger4-

Matthew Guillaumier4+

Alvis Jaunzems4

Koki Hinokio 4

Igor Strzałek3-

Maciej Domański4

Kai Meriluoto3-

Ilya Shkurin5+

Wszystko omówione, a więc czas na podsumowanie! Stal w tym roku stała się „czarnym koniem” Ekstraklasy. Pochwały pod adresem mielczan spływają od wielu dziennikarzy i ekspertów. Kamil Kiereś wprowadził kilka nowych rozwiązań, dzięki którym Biało-Niebiescy biorąc pod uwagę tylko ten rok, zajmują 1 miejsce w tabeli Ekstraklasy. Na pewno w realizacji tych zmian pomógł dobrze zorganizowany obóz w Hiszpanii. Decyzja o zmianie miejsca wyjazdu była trafiona – zarówno pogoda jak i warunki w ośrodku dopisywały drużynie. Produktywnie spędzony czas na przygotowania świetnie wpłynął na piłkarzy klubu z Mielca i pozwolił na świeże wejście w nowy rok. Warto też zaznaczyć, że Stal kadrowo się nie osłabiła – jedyna wyrwa stworzona po odejściu Michała Trąbki została dość szybko załatana. Dodatkowo większość graczy jest w formie i daję z siebie w każdym meczu 100%. FKS potrafi grać przyjemny dla oka futbol, stawiać czoła najlepszym i nie zważając na komentarze iść ciągle do przodu. Na pewno klub nie zatrzymuje się tylko na zapewnieniu sobie utrzymania – mielczanie walczą o jak najwyższą pozycję. Kibice powinni teraz zacisnąć zęby, liczyć na brak kontuzji i po prostu wspierać swoją drużynę. Myślę, że wtedy sztab i zawodnicy nie zawiodą, a w Maju, będziemy mieli wielkie powody do świętowania!

Dawid