–
Gościem pierwszego dłuższego wywiadu na naszym portalu jest ktoś, bez kogo wielu nie wyobraża sobie Stali Mielec, ktoś bez kogo słowo lider w Mielcu miałoby inny wydźwięk i znaczenie, o kim mowa? O legendzie, kapitanie, ale przede wszystkim jednym z największych kibiców Stali Mielec, Krystianie Getingerze. Zapraszam na tę rozmowę która wstępnie miała trwać około 20-30 minut, koniec końców trwała powyżej 1h, miłej lektury!
–
Przede wszystkim, jak tam zdrówko?
–
Dziękuję że pytasz przede wszystkim, ze zdrowiem wszystko w porządku, miałem małe perypetie z mikrourazami które przytrafiały mi się w sparingach przez kontakty z przeciwnikami, na szczęście tylko parę dni przerwy i mogłem wrócić do treningów.
–
Czyli rozumiem wszystkie problemy już za tobą?
–
Teraz już wszystko jest normalnie, trenuje i czekam na ligę. Mieliśmy trzy dni wolnego od trenera ze względu na to, że gramy w poniedziałek, to był dobry czas aby odpocząć i fizycznie i mentalnie przed bezpośrednim mikrocyklem do meczu [Fatalny termin to jest swoją drogą/dop. redaktor] Czekamy najdłużej ze wszystkich bo aż do poniedziałku, myślę, że nikt nie przepada za tymi poniedziałkami, łączni z kibicami.
–
Oby Stal nie stała się takim zespołem poniedziałkowym w tym sezonie jak choćby Miedź swego czasu.
–
No nie są to fajne terminy, wiadomo, że patrzy się na oglądalność ale my też raczej nie jesteśmy takim zespołem którego nikt nie chce oglądać. Są inne ekipy które nie grają jakiegoś turbo widowiskowego futbolu, a obecnie na 5 kolejek my 2 gramy w poniedziałek.
–
Chciałbym zapytać cię o zeszły sezon, jak będziesz go wspominał?
–
Pozytywnie na pewno, zajęliśmy 11. miejsce, chcieliśmy to oczko wyżej względem roku wcześniejszego wskoczyć no ale się nie udało, pierwsza runda na pewno była udana, wykręciłem wtedy fajne liczby, drużyna zajmowała dobre miejsce, druga była już trudniejsza, mieliśmy swoje przestoje, ale to wiadomo, że ta druga runda jest zawsze trudniejsza bo wtedy już jedne zespoły grają o mistrza czy puchary inne o utrzymanie i teoretycznie najłatwiej się wtedy gra z tymi grającymi już teoretycznie o nic, ma się wtedy odczucia, że ta ich motywacja jest inna względem drużyn grających o coś, ogólnie jestem jednak zadowolony chociaż jest pewien niedosyt bo gdybyśmy na ŁKS-ie choćby zremisowali to chyba to oczko wyżej byśmy byli, a taki był plan. Po cichu mieliśmy nadzieje na pierwszą ósemkę i to było zdecydowanie na wyciągnięcie ręki, były ku temu możliwości ale jednak to jest nasza wina, że tego się nie udało zrealizować, mieliśmy choćby tą passę, że przez parenaście kolejek nie mogliśmy wygrać i to też zadecydowało na pewno, te 3 pkt. dały by nam to miejsce wyżej, to jest taki niedosyt po tamtym sezonie, ale biorąc pod uwagę całokształt możemy być zadowoleni.
–
Wiadomo, że oczekiwania ludzi tutaj potrafią być duże i ja to rozumiem, wielu by chciało powrotu do tych najlepszych lat Stali gdzie tutaj się grało o zupełnie wyższe cele niż tylko utrzymanie ale myślę, że tutaj trzeba być realistą, choć marzyć zawsze można, no ale nie jest to realne abyśmy grali o Europejskie Puchary, w mediach można dużo mówić, że się chcę o to grać, ale biorąc pod uwagę wszystko tutaj dookoła to to nie jest realne. Niby się mówi, że pieniądze w piłce nie grają, ale jednak są ważne, jeśli ma się ich więcej to się piłkarzy sprowadza lepszych, w Mielcu bazujemy głównie na takich którzy chcą się odbudować, bądź wypromować, jest to jakiś pomysł i na pewno nie można mówić, że jest to złe ale jeśli chce się grać o coś więcej to więcej stabilizacji myślę by się przydało, a wiadomo, że to się wiąże z finansami.
–
Odnośnie tych oczekiwać to wydaję mi się, że brały się one z tego, że graliście dosyć mocno w kratkę, mieliście fajne serie gdy punktowaliście bardzo dobrze z najlepszymi i wtedy ludzie zaczęli zadawać sobie pytania, a czemu ta drużyna nie miała by zagrać o coś więcej, potem przychodził słabszy okres gdy było to tonowane, a potem znowu lepsza passa.
–
O te właśnie gorsze chwilę chciałem zapytać, czy ty w ich trakcie uważałeś, że temu zespołowi brakuje trochę ikry i zmiana trenera którą chciało wielu była potrzebna?
–
Myślę ogólnie, że my jesteśmy mocno nieprzewidywalnym zespołem i wszyscy to w szatni widzimy, że potrafiliśmy wygrać z Jagiellonią czyli w sumie Mistrzem Polski, a potem potrafiliśmy przegrać z Wartą 5:2, z nimi swoją drogą zdobyliśmy w sumie 0 pkt. Zawsze oczywiście jest pytanie dlaczego tak jest, to jest trudne zawsze aby na to odpowiedzieć bo to przecież nie jest tak, że my z Jagą chcieliśmy wygrać, a z Wartą już nie, każdy mecz chcę się wygrać, różnie się to jednak oczywiście układa, trzeba przyznać, że Warta to nam jednak mocno nie leżała, z drugiej strony mówi się jednak, że każda passa ma swój początek i koniec, żałujemy tych spotkań bo choćby w meczu z nimi u nas nie byliśmy jakoś słabszym zespołem, a przegraliśmy. To jednak nie tylko u nas tak jest, że na te mecze z zespołami z czuba zawodnik się bardziej motywuje żeby się pokazać, ze Śląskiem potrafiliśmy dwa mecze wygrać dla przykładu, to też jednak świadczy o nieprzewidywalności ligi.
–
W trakcie sezonu ja czy inni myślę nie czuliśmy jakoś tej potrzeby zmiany trenera, wiedzieliśmy, że każda drużyna ma swoje dołki, to samo przyznał mi po meczu z Legią u nas Arkadiusz Malarz, powiedział mi wtedy, że każdy ma swoje dołki, czy Legia czy Stal. Wiedzieliśmy jednak, że to jest okres z którego prędzej czy później wyjdziemy, w niektórych meczach nie graliśmy jakoś fatalnie, czasami niektóre mecze trzeba było jakoś przepchnąć, a to nam się niestety nie udawało, szkoda na końcu bo tych punktów zabrakło do tego oczka wyżej, a wtedy cieszylibyśmy się z tego wszyscy bardziej gdyby ta pozycja była lepsza.
–
Na takie dołki myślę często wpływają rzeczy o których ludzie przeważnie nie wiedzą, przykład urazu Ilyi Shkurina o którym kibice dowiedzieli się dopiero po dłuższym czasie, gdy jednak z nim grał, a ludzie o tym nie wiedzieli i zastanawiali się czemu wygląda tak słabo. Mówione było, Ilyia gra słabo, a nikt nie mówił, że Ilyie boli, to ma myśle duży wpływ,
–
Na pewno to też ma jakiś wpływ, każdy piłkarz podstawowy który z powodu urazu nie może zagrać to jest jakimś osłabieniem, szczególnie u nas gdzie ta kadra nie jest jakaś szeroka, na pewno te urazy które się przytrafiały to nam nie pomagały, ale ogólnie z mojego doświadczenia mam taki wniosek, że czasami jest tak, że po prostu nie idzie, nie możesz wygrać jednego drugiego i trzeciego meczu, frustracja narasta, jeden z drugim się na siebie zezłoszczą no bo oczywiście każdy chce wygrywać, nikt nie lubi przegrywać, ale to są takie ciężkie momenty z których po prostu trzeba wyjść, dużo wtedy rozmawiamy i analizujemy, nie ma takiego złotego rozwiązania tego wszystkiego, gdyby takie było to każdy po porażce by następny mecz od razu wygrał, potrzebujesz natomiast czasem tego przełamania po którym ta wiara i pewność siebie wrócą i zacznie się od nowa wszystko układać.
–
Zaczepiłem cię wcześniej pytaniem o ewentualne zwolnienie trenera, chciałem cię teraz zapytać natomiast jak on reagował na te dołki, czy zmieniał wtedy jakoś podejście do was? Ostatnia popularna stała się taka opinia, że najlepszy trener to taki który zarówno w obliczu serii porażek jak i zwycięstw zachowuje się podobnie, nie zaczyna bardziej krzyczeć itp.
–
Nie było jakiś nerwowych sytuacji w klubie, sytuacja w tabeli była spokojna, nie musieliśmy się jakoś tym ogromnie zamartwiać, oczywiście analizowaliśmy to ale byliśmy spokojni. Trener Kiereś natomiast na pewno dużo z nami rozmawiał, wracał do tych mikrocykli po których wygrywaliśmy czy po których wyglądaliśmy najlepiej, wiadomo, że szukał jakiś alternatyw, każdy znasz zresztą także to robił aby tę złe passe przerwać gdy taka była. To na pewno nie były jakieś nerwowe ruchy ale każdy z nas chciał coś zmienić aby było lepiej.
–
Odnośnie jeszcze trenera, jest on już w Mielcu trochę czasu ale ciągle myślę do końca nie znamy jego warsztatu, nie udziela się jakoś bardzo w mediach. Jak ty mógłbyś go opisać? Leo powiedział kiedyś, że pracuje on z wami bardzo mocno na przykład nad podejściem mentalnym.
–
Trener nie jest typem człowieka który szaleje jakoś w trakcie spotkań przy linii, zachowuje on raczej spokój, ja jako człowiek też nie jestem jakoś zwolennikiem wariactw z boku, oczywiście to jest moja opinia ale ja uważam, że taki trener furiat z boku nie pomaga do końca drużynie, to nie są jakieś wskazówki które drużyna zaadaptuje, najlepsze rozmowy to te w przerwie gdy jakieś zmiany naprawdę możemy jakoś wprowadzić. Trener w wielu sytuacjach zachowuje spokój i dla mnie myślę to jest dobre, tak naprawdę to my wychodzimy i gramy na boisku […] Trener bardziej próbuje właśnie dotrzeć do naszych głów, faktycznie mentalnie nad nami pracuje, dużo rozmawia, podbudowywuje nas aby krok do kroku przygotowywać się do zbliżającego się meczu, nie wybiegać jakoś w przyszłość, trzeba się skupiać co tu i teraz, wygrywasz mecz i super ale zaraz jest następny do zagrania, tak samo gdy przegrywamy to trzeba to przez dzień, dwa przetrawić sobie w głowie, a potem skupić się już na kolejnym. Nasz sztab jest dosyć szeroki i każdy ma swoją pracę do wykonania, wszyscy tutaj swoją pracę wykonujemy i na dziś fajnie się to zazębia.
–
Przy linii mówisz Trener jest spokojny, a czy w szatni potrafi wybuchnąć gdy nie idzie?
–
Były takie sytuację na pewno, każdy potrafi czasami wybuchnąć, ja na ogół jestem dosyć spokojny ale czasami na boisku też wybucham. Każdy ma oczywiście swoje granice wytrzymałości, były takie momenty gdy sam mówiłem, że nie da się na nas patrzeć, no i Trener też wtedy na nas krzyknął w przerwie, nie można też zawsze tylko spokojnie do wszystkiego podchodzić, trzeba to umieć wyważyć odpowiednio, to wszystko przychodzi z doświadczeniem które Trener ma i przekłada to teraz wszystko na nasz zespół.
–
Do końca zbliża się okres przygotowawczy, czujecie się już gotowi?
–
Każdy nie może się już doczekać ligi, wiadomo, że sparing sparingiem ale jednak liga to coś zupełnie innego, tu wynik się liczy który nie liczy się aż tak w tych meczach towarzyskich, pojawia się także adrenalina której brakuje, pojawiają się kibice i to wszystko tworzy tą otoczkę której brakuje […] Trenowaliśmy odpowiednio przez 5 tygodni, ale wiadomo, że boisko to wszystko na końcu zweryfikuje, łatwo na pewno nie będzie, w każdym meczu gra się jednak o 3 pkt. Zaczynamy podobnie jak przed rokiem dwoma meczami u siebie i postaramy się je wygrać, podobnie jak zresztą wszystkie inne ekipy w Ekstraklasie. Wiadomo, że ja mogę teraz dużo obiecać ale boisko i tak to wszystko zweryfikuje, nie pójdzie nam na początku i będą się ludzie pytać “co ten Getek gadał?” Przygotowania przebiegły na szczęście bez jakiś większych urazów [Prócz Marco Ehmanna/ dop. red.] No tak, ogromny pech z jego strony, to nawet nie było takiej sytuacji, że on z treningu zszedł jakoś wcześniej, on grał do końca i dopiero potem zobaczył, że to kolano mu puchnie, na drugi dzień było jeszcze gorzej, ciężko mi podać przyczynę tego urazu, na pewno nie było to spowodowane jakimś wysiłkiem fizycznym bo to był dzień wprowadzający, musiał to być jakiś splot niefortunnych wydarzeń, musiał źle stanąć, kolano mu się źle musiało odwinąć no i ogromny pech Marco. Odszedł od nas także Maks [Pingot], a wiadomo, że gramy na 3 stoperów i ci ludzie są nam potrzebni, tym bardziej trzeba docenić i uszanować teraz to, że ci pozostali są dostępni.
–
W poniedziałek gramy z Widzewem więc będzie to fajny mecz kibicowsko, pogoda dopisuje i myślę, że to powinno ludzi zachęcić aby na ten mecz przyjść [Różnie to z tym bywa, nawet pomimo pogody/ p.r] Wiadomo, że u nas w Mielcu jest różnie z tym, ale myślę, że trzeba to szanować, że tą Ekstraklasę tutaj mamy, że gramy w niej 5 rok z rzędu, wiadomo, że ktoś z tej ligi musi spaść, ktoś ją musi wygrać, trzeba to myślę docenić, że jesteśmy wśród 18-stu najlepszych drużyn piłkarskich w Polsce, to na pewno nie jest łatwe zadanie, wiadomo, że gdybyśmy rok czy dwa się utrzymali to można mówić o szczęściu, ale kiedy udało się to nam już 4-krotnie, to to już nie jest przypadek, wiadomo że liczę, że tak zostanie jak najdłużej.
–
Właśnie chciałem cię o to zapytać, czy Stal stała się już takim ligowym średniakiem?
–
Fajnie, że media nas już tak odbierają, o dziwo nie spisują nas już teraz na straty, ludzie to widzą, że jako Stal Mielec się rozwijamy jako zespół, już nie patrzy się na nas jak na chłopców do bicia, dzisiaj patrzą na nas jako na drużynę która może sprawić niespodziankę. Wiadomo, że chciałbym takiej stabilizacji o której rozmawialiśmy wcześniej, jesteśmy drużyną nieprzewidywalną, sami czasami sobie zadajemy pytania jak to jest, że potrafimy wygrać z jakimś zespołem z czuba, a potem przegrać z kimś z dołu, myślę, że kluczowa jest w tym głowa przede wszystkim, często także też dyspozycja dnia oczywiście, to jest sport zespołowy, czasem jeśli jedna czy dwie osoby stracą koncentrację, co jest normalne oczywiście, no to tą bramkę się traci niestety, do 11 głów jest trudniej dotrzeć, tutaj nad tą stabilnością musimy pracować i będziemy to robić. Takim zespołem na razie nie jesteśmy bo tak jak mówię, potrafiliśmy wygrywać z zespołami lepszymi, a przegrywać z tymi słabszymi. Wiadomo że wszyscy w lidze nad tym pracują, nad tą stabilnością, nie jest to jednak łatwe.
–
Stal dokonała kilku transferów w tym oknie, według ciebie jakość kadry została na podobnym poziomie czy może podskoczyła do góry, jak podchodzisz do tych ruchów?
–
To samo o czym mówiłem wcześniej, boisko to zweryfikuję wszystko, teraz możemy dużo mówić ale to liga jednak to oceni, ja uważam, że to są transfery dobre na pewno, Marvin (Senger) przyszedł do nas z Duisburga [3 Liga Niemiecka] i oczywiście, że jest to pewna niewiadoma, ale widzimy go na treningach widzimy go w sparingach ale jednak liga jest ligą, zobaczymy jak on się wkomponuję w tą naszą Ekstraklasę, tych wzmocnień też nie ma jakoś wiele. [To chyba dobra rzecz, że nie było większej rewolucji znowu/ d.r] Zarząd widocznie wraz z trenerem uznali, że tych wzmocnień nie jest potrzebnych aż tak wiele, ale to wiadomo, że często jest tak, że gdy zaczyna się liga i kluby widzą, że w 2-3 pierwszych kolejkach im nie idzie to szukają nowych graczy, a ten kto punktuje to ich nie szuka, spodziewam się, że będzie teraz podobnie więc nie zamykał bym się, że do nas już nikt nie trafi, bo może się okazać, że ktoś jeszcze dojdzie szczególnie biorąc pod uwagę kontuzję Marco. Ja jednak przed każdym sezonem jestem nastawiony pozytywnie bo i tak kto by tu nie był czy ilu by nas nie było to na końcu i tak trzeba wychodzić na boisko i walczyć.
–
Zapytam teraz stricte o ciebie, jaki będzie w tym sezonie Krystian Getinger? Wiadomo, że boisko to wszystko zweryfikuje ale myślisz, że może to już być bardziej takie bazowanie na doświadczeniu czy czujesz, że ten gaz ciągle jeszcze masz nawet teraz na tych treningach?
–
Ja jestem osobą która nienawidzi przegrywać, nieraz jak wracam do domu po porażkach to jest mega frustracja, zawsze robię sobie analizę swojej gry co zrobiłem źle w danym meczu. Kiedy prowadzę taki wewnętrzny monolog to nie myślę o tych rzeczach które dobrze zrobiłem, a raczej o tych które źle, szukam tych błędów które popełniłem. A jaki będę? No myślę, że przede wszystkim taki sam, nienawidzę przegrywać i będę robił wszystko żebyśmy wygrywali, to co mnie cechuje od lat to to, że zawsze biegnę do przodu, zawsze mnie bardziej cieszą asysty niż bramki i myśle, żę to się już nie zmieni, kiedy mogę strzelić gola to wolę podać do kogoś do pustej, może z powodu pozycji na jakiej gram, chociażby mecz z Górnikiem Zabrze który graliśmy u siebie, to są takie sytuację i akcję bardzo mnie cieszą. Jak najwięcej tych asyst i goli będę chciał zdobyć, jednak tak jak już mówiłem, teraz obiecać sobie można dużo, a liga zweryfikuję. Mniej wolę poza tym mówić, a więcej wolę robić i na tym się będę skupiał, aby drużyna wygrywała.
–
Skoro już rozmawiamy o tobie, rozmawialiśmy także o transferach, czemu właściwie ciebie jako gracza wyróżniającego się w Ekstraklasie czy 1 Lidze nikt lepszy nigdy nie sprowadził?
–
Najczęściej to się kończyło na zwykłym zainteresowaniu o którym się dowiadywałem, kiedy przychodziło do konkretów i tego, że za mnie trzeba było zapłacić to się kluby zniechęcały. Miałem jedną propozycję odejścia za granicę swego czasu. [A gdzie jeśli mogę zapytać?/ d.r] na Cypr, to było jednak w sytuacji gdy córka mi się rodziła, rozmawiałem wtedy oczywiście o tym z żoną, gdybym dostał wtedy od niej zielone światło to bym to rozważył. Miałem już wtedy umowę przygotowaną, wiedziałam na jaką kwotę mogę tam liczyć na Cyprze. Wypisaliśmy jednak wszystkie za i przeciw i uznaliśmy, że zostanę w Mielcu.
–
Tak jak mówię jednak, jakieś zainteresowania były, gdyby może kiedyś jakaś konkretna oferta do Mielca przyszła w sprawie mojego wykupu to klub by to wziął pod uwagę, ja też jednak nigdy nie chodziłem do zarządu i nie wymuszałem tego żeby mnie puścili bo mi się tu już nie podobało, moim marzeniem zawsze było aby zagrać ze Stalą w Ekstraklasie i to się udało, dzisiaj mogę gdybać co by było gdyby, ale nie podchodzę tak do tego, cieszę się z tego co jest. Wiadomo, że do mnie dochodziły takie głosy od ludzi, że no w 2 Lidze sobie poradziłem ale w 1-szej sobie nie poradzę, ale jednak sobie poradziłem, potem to samo było z Ekstraklasą, że tutaj poziom jest już za wysoki, oczywiście ten poziom jest wysoki to fakt, dużo ludzi mówi, że jest ona [Ekstraklasa] słaba ale ja tak do tego nie podchodzę, jest u nas sporo obcokrajowców którzy posiadają duże umiejętności indywidualne, gdyby liga była słaba to tacy by tutaj nie trafiali, ale wracając, no do tej Ekstraklasy wykorzystując te moje atuty udało się dotrzeć i udaje się w niej utrzymać, raz oczywiście samemu, a dwa z drużyną co na pewno bardzo cieszy.
–
Raz to wiadomo wejść na jakiś poziom, a dwa to się na nim utrzymać, Wiadomo, że były słabsze okresy, ale pomimo tego trwasz i kolejny rok gry w Ekstraklasie przed tobą.
–
No wiadomo, że gorsze momenty były, zarówno drużynie czy każdemu indywidualnie z nas się one trafiają, absolutnie nie szukam teraz jakiś usprawiedliwień czy mówię o mojej sytuacji, ale myślę, że każdy z zawodników poza pracą w klubie ma swoje życie prywatne i z doświadczenia chłopaków, że każdy z nas przeżywa swoje sytuację rodzinne, każdy z nas je ma [A o nich przeważnie nikt nie wie/ d.r] a o nich nikt nie wie, a to może mieć wpływ oczywiście na dyspozycję dnia danego zawodnika, a głowa w piłce jest bardzo ważna, oczywiście motoryka jest pewnie najważniejsza ale nie zapominał bym tutaj o tym mentalu, szczególnie gdy nie idzie, gdy trzeba się podnieść, a ktoś ma jakieś problemy w domu to to na pewno nie pomaga. Odnośnie mnie no to oczywiście lata lecą, jednak trenerzy ciągle mnie w składzie widzą, gdyby mnie nie widzieli to bym się pewnie nie nadawał, cieszę się z tego i to z boiska też czuję, że nie odstaje.
–
Przyznam się szczerze, że gdy przed rokiem Krzysztof Wołkowicz przychodził do klubu to ja byłem pewny, że ta hierarchia na lewym wahadle to się w drużynie może zmienić dość szybko
–
Wiadomo że przychodził do nas jako gracz do rywalizacji na pozycji lewego wahadłowego, myślę, że na tej naszej rywalizacji zyskuje jednak i on i ja i oczywiście cały nasz zespół.
–
A zapytam teraz o przyszłość, masz już na siebie jakiś pomysł co po karierze?
–
Oczywiście ktoś może powiedzieć, że ze względu na mój wiek można sobie takie pytania zadawać, co po piłce, ja wychodzę jednak z troszkę innego założenia, zdaję sobie sprawę ile lat mam ale cieszę się chwilą i każdym kolejnym dniem, na daną chwilę jestem kapitanem Ekstraklasowego zespołu i bardzo to na pewno doceniam, mam rok kontraktu z opcją przedłużenia jeszcze ale zobaczymy co będzie za rok, w jakim miejscu będzie klub, w jakim miejscu będę ja, na dziś jesteśmy w Ekstraklasie i wszyscy się na pewno z tego bardzo cieszymy. Myślę o tym co jest dzisiaj, cieszę się z tego, że jestem zdrowy, nie myślę jeszcze o tym żeby kończyć bo dalej mnie to cieszy, wielu ex-piłkarzy mi mówi abym doceniał to co jest bo potem już do tego nie wrócę, a każdemu tego potem brakuje, tej adrenaliny itp. Ja na dziś nie myślę o końcu kariery, oczywiście jakiejś tam plany mam ale dużo będzie to zależało od tego w którym miejscu będzie nasz klub, jaki klub będzie miał na mnie pomysł, myślę, że na pewno do takich rozmów dojdzie prędzej czy później, usiądziemy i porozmawiamy w jakiej roli klub mnie widzi, w jakiej ja bym się roli widział w tym klubie, liczę, że na to jeszcze jednak przyjdzie czas, na dziś o tym nie myślę (śmiech).
–
Mam teraz pytanie o mniej przyjemne kwestie, obserwowałeś ostatnie afery wokół klubu?
–
Mediów staram się nie czytać, więc raczej nie ale chcąc nie chcąc to się przewija na różnych portalach społecznościowych, raczej podchodzę do tego tak, że nie zaprzątam sobie tym głowy, my jako zawodnicy co możemy zrobić? Możemy się tylko jak najlepiej przygotować do sezonu, robić swoje, to są rzeczy które dotyczą klubu, mnie oczywiście jakoś też bo jestem emocjonalnie związany ze Stalą więc z tego co się ostatnio działo nie jestem zadowolony, było z nami w mediach przez ostatnie miesiące trochę spokoju, gdzie co sezon były z nas śmiechy, że infrastruktura, że przebudowa itp, i teraz to wróciło no i oczywiście trochę się zamartwiasz, że no to jest twój klub, a takie rzeczy się dzieją. Można było się spodziewać po odejściach kluczowych sponsorów problemów finansowych, ale nam Prezes Klimek powiedział oficjalnie, że nie mamy się co martwić, że mamy się spokojnie przygotowywać i grać, że klub ma poduszkę finansową więc jesteśmy zabezpieczeni. Wokół nas więc niby ta otoczka cała jest ale jakby jej nie było.
–
Leandro w wywiadzie powiedział, że klub zaproponował mu przed rokiem umowę do maja nie czerwca jak to zwykle bywa w przypadku waszych umów tłumacząc to nowymi przepisami, czy tobie klub też proponował taki rodzaj umowy?
–
W kontrakty prywatne nie chciałbym wchodzić, każdy z nas ma zresztą taki zapis w umowie, że o ich szczegółach nie możemy rozmawiać, co tam jest zawarte. Nie wiedziałem o tym jednak, że tak Leo miał, bo skąd? Nikt w klubie nie chwali się kontraktami. Osobiście uważam, że zawsze ta prawda leży w takich sytuacjach gdzieś tam po środku. Z Prezesem o tym nie rozmawiałem też przecież, więc nie do końca wiem przyznam szczerze jak to było. Ja oczywiście nie oceniam czy to dobrze czy źle ale jeśli Leo uznał, że chcę to medialnie upublicznić to jest jego prywatna decyzja, też trzeba to uszanować oczywiście. Gdzie leży jednak prawda? No i Leo i Prezes swoje rację przedstawili i niech każdy sobie teraz na swój sposób odpowie gdzie ta prawda leży.
–
Medialnie na pewno dla klubu to nie jest dobra sytuacja, no ale cóż, takie sytuację się zdarzają no i trzeba z tym żyć dalej, nie tylko u nas takie rzeczy się przytrafiają, nawet za granicą nie każdy się rozstaję z klubem w zgodzie.
–
Wspomniałeś wcześniej o tym, że czasami jak nie idzie to nie idzie nic, tak jest też myślę teraz w związku z tymi aferami wokół klubu, wszystkie się nawarstwiły tak na siebie.
–
Faktycznie, wszystko w jednej chwili się na siebie tak zebrało, ale powiem ci tak, w naszym klubie to zawsze było tak, że im było trudniej pod takimi względami zewnętrznymi typu infrastruktura czy finanse, to my tym lepiej graliśmy, działało to na nas tak, że chcieliśmy się może jakoś pokazać, chcieliśmy coś udowodnić, nie chcieliśmy aby się inni z nas tak śmiali i wtedy graliśmy lepiej, dlatego i teraz tak do tego podchodzę, że może i teraz nas to tak jakoś bardziej zmotywuje czy zjednoczy, wiele rzeczy się może dziać wokół klubu ale końcu najważniejsze jest boisko i wyniki i tak. Jeśli przegramy jeden czy drugi mecz to będą nam do ogródka wrzucać takie kamyczki w tym tematach, jak jednak wygramy to wiele osób tym uciszymy i o tych sprawach oni zapomną.
–
Przyznam nie spojrzałem tak na to, że te afery mogą tak na was podziałać, dobry wniosek.
–
Nie pierwszy raz w takiej sytuacji jesteśmy, teraz na przykład przypominam sobie sytuację gdy w klubie zatrudniony został Trener Gąsior i się media śmiały, że starszego pana zatrudniamy, a przyszedł i zrobił utrzymanie wraz z nami. Doświadczenia się nie kupi, a Trener je ma ogromne i to na zespół przekuł, nie ma to znaczenia w jakim był wieku. Dobrze wtedy właśnie zamknął buzię wielu pseudo-ekspertom bo wtedy to już wszyscy na Stali psy wieszali, a jak widać życie pokazało co innego, no i tak jak mówię tę sytuację potrafią nas jeszcze bardziej zjednoczyć i liczę, że tak samo będzie tym razem.
–
Przyznasz jednak, że jak się na to patrzy z zewnątrz to często tę decyzję na pierwszy rzut oka się nie broniły, jak przebudowa ABSOLUTNIE całej kadry, jak zwolnienie Leszka Ojrzyńskiego itp.
–
No zgadza się, do dziś nie zapomnę pierwszego meczu w sezonie 2022/23 za Trenera Majewskiego z Lechem w Poznaniu, mieliśmy wtedy 15-16 nowych zawodników, kadra zmieniła się niesamowicie, ktoś powie no ale było 5 tygodni przygotowań więc czas jest, ale to nie jest prawda, w tym czasie dużo trzeba popracować nad motoryką, nad taktyką, trzeba się też odpowiednio zregenerować, tego czasu więc wcale aż tak dużo nie ma. Pojechaliśmy tam jednak, no i przyznaję ci szczerze sami do siebie mówiliśmy, że nie mamy pojęcia czego będziemy się mogli po sobie spodziewać, zupełnie nowa drużyna, pierwszy mecz ligowy co tak jak ci mówiłem znacząco się różni od sparingów, pierwszy raz gram z kimś na stronie i na pozycji pół-lewego stopera i na pozycji lewej 10-tki, a coś takiego jak zgranie jest bardzo ważne, mało kto w nas wtedy wierzył i myślę, że z remisu ludzie byliby bardzo zadowoleni.
–
No, a my tam wygraliśmy, oby i tak było teraz w tym sezonie.
–
Pewnie, na koniec mam jeszcze trzy pytania Tak/Nie/Pomidor, rodem z Ligi + Extra.
–
Okej.
–
Stal zajmie miejsce 11 bądź wyższe w tym sezonie?
–
Tak.
–
Zrobię min. 6 pkt. w klasyfikacji kanadyjskiej w tym sezonie? (gole + asysty)
–
Tak.
–
Bycie trenerem to fajny zawód, spróbuje tego kiedyś?
–
Pomidor! (śmiech)
–
rozmawiał Szymon Markulis
–
Fot. Michał Markulis [Wrzutka]