WRZUTKA

—ZE SPORTEM NA TY—

Z trybuny rywala #18 – Pogoń Szczecin

Już w niedzielę spotkają się dwa zespoły, które łączy to, że w poprzedniej kolejce odniosły ważne domowe zwycięstwa. Stal ograła 2:1 Jagiellonię Białystok, a Pogoń pokonała 3:0 Górnika Zabrze. Co słychać w Szczecinie? O tym miałem przyjemność porozmawiać z Robertem Juszczykiem, prowadzącym „Skazani na Pogoń” [http://www.youtube.com/@SkazaniNaPogon]. Zapraszam serdecznie!

Tomasz Martyński – Sporo złego stało się w Szczecinie zimą – protesty zawodników przed pierwszym treningiem, zamieszanie dookoła nowego inwestora, odejście zawodników wyjściowej jedenastki… Jak bardzo kibice Portowców mają powody do obaw?

Robert Juszczyk – Niewielkie, ponieważ w piątek zostanie ogłoszony nowy właściciel klubu [rozmowa przeprowadzona w czwartek 13.02 – red.]. Powody do obaw są związane z tym, że jest on dużą niewiadomą; było bardzo szczelnie, nic o nim nie wiemy, poza tym, że prezesem będzie prawdopodobnie Nilo Aguillar Effori, czyli jeden z najwybitniejszych na świecie prawników sportowych z Brazylii. To nas trochę uspokaja, ale nie wiemy kto za nim stoi, jaką grupę inwestycyjną reprezentuje, jakie mają konkretne zamiary wobec Pogoni… Natomiast na pewno dużo lepiej jest na boisku, bo praca Trenera Kolendowicza przynosi efekty. Wszystko na to wskazuje, że jego zapowiedzi ciężkiej pracy nad fizycznością i motoryką na obozie w Turcji były prawdziwe, i są tego efekty. Nastroje są więc dobre, bo podnieśliśmy z boiska 6 punktów, a w piątek Pogoń oficjalnie zmieni zarząd i nowi właściciele przejmą stery. Wynika to ze sprzedaży akcji spółki przez większościowego udziałowca, firmę EPA sp. z.o.o., za którą stoi prezes Jarosław Mroczek – przez ostatnie kilkanaście lat również prezes Pogoni. Nowi właściciele planują jeszcze dwa lub trzy wzmocnienia zespołu przed zakończeniem okienka.

W jakim stopniu te problemy finansowe związane są z przegraną Pogoni w finale Pucharu Polski w zeszłym roku? Mówiło się o tym, że Pogoń w szacowaniach budżetu uwzględniała już pieniądze za zwycięstwo.

– To bzdura. To retoryka prezesa. Pogoń ma zadłużenie kilkudziesięciu milionów złotych, które jest od wielu lat powiększane i rolowane poprzez pożyczki od biznesowych partnerów i znajomych prezesa – oczywiście na procent – a także od firmy prezesa. Klub właściwie od zakończenia współpracy z grupą sponsorską Azoty (która była bardzo dobrym sponsorem i łożyła na klub dobre pieniądze) był zadłużany, aby przetrwać na takim samym poziomie albo jeszcze rozwijać się sportowo. Puchar Polski miał być tylko kroplówką pozwalającą przeżyć, a przegrana zmusiła prezesa do rozpaczliwego poszukiwania inwestora, ponieważ klub nie tylko zaczął mieć problemy finansowe, ale też stracił płynność finansową – piłkarze nie otrzymywali wypłat na czas. Pogoń mnóstwo zalega u potężnej liczby firm, nie płaci regularnie faktur, małych, dużych… Prezes Mroczek zarządzał tym klubem skandalicznie, wbrew opinii publicznej, którą kolportowali dziennikarze ogólnopolscy, przyglądający się tematowi powierzchownie.

Jak na ten moment wygląda kwestia płatności dla piłkarzy? Czy pensje są już uregulowane, czy doszło do jakichś ugód?

– Częściowo zostały uregulowane, a pozostałe zobowiązania nie przekraczają terminów wymaganych do złożenia wniosku o rozwiązanie kontraktu z winy klubu przez zawodników (więc są mniejsze niż 2-3 miesiące). W sobotę jest termin wypłat dla większości pracowników klubu, płatności za faktury – w czwartek Trener na konferencji prasowej powiedział, że czekają na przelewy, więc temat został częściowo ugaszony. Część tych zaległości została spłacona, natomiast myślę, że dopiero przejęcie klubu de facto sprawi, że te zaległości zostaną spłacone.

Przejdźmy może do tych bardziej optymistycznych rzeczy, tych związanych z boiskiem: Pogoń zanotowała świetny start na wiosnę – 6 punktów bez straty gola, doskok do czołówki, w perspektywie ćwierćfinał Pucharu Polski. Jak więc należy określić Wasz cel na rundę wiosenną?

– Wszystko zależy od tego, jakie zamiary będzie miał nowy właściciel pod kątem inwestycji kadrowych. Pogoń do Mielca jedzie mając może z 10 – 11 zawodników ogranych na poziomie Ekstraklasy. Aktualnie szerokością (co prawda nie jakością) kadry możemy się równać z Lechią Gdańsk, jeżeli chodzi o zawodników, którzy są ograni na poziomie najwyższej klasy rozgrywkowej. Na prawej obronie prawdopodobnie wystąpi Jakub Lis, który na palcach obu rąk może policzyć swoje występy w Ekstraklasie [8 meczów, 4 w wyjściowej jedenastce – red.]. Strata do Legii czy do Cracovii jest niska, natomiast trudno być optymistą i stwierdzić, że Pogoń stać na czwarte miejsce i wyprzedzenie kogoś z tej wielkiej czwórki. Legia ma swój kryzys, ale on nie będzie trwać wiecznie… Dla nas czwarte miejsce i awans do europejskich pucharów to byłby wielki sukces, bo Pogoń co prawda w Pucharze Intertoto zagrała najwięcej meczów ze wszystkich polskich klubów, ale w tych „wyższych” pucharach to już niewiele. To byłby dla nas sukces, bo sukcesy mamy jakie mamy, więc cieszą nas też takie, natomiast wszyscy liczą na Puchar Polski. To jest kwestia jednego meczu, do niego zostało kilkanaście dni, może dojdzie w tym czasie do dwóch wzmocnień. Piast Gliwice też nie wygląda na łatwego rywala, natomiast będzie to na ten moment najważniejszy mecz sezonu – 26. lutego w Szczecinie.

Na kogo z piłkarzy Portowców kibice Stali powinni szczególnie zwrócić uwagę w niedzielę? Kamil Grosicki szaleje jak za reprezentacyjnych czasów, 3 gole w 2 meczach…

– Kamil Grosicki solidnie, ciężko, i w pełni przepracował okres przygotowawczy, co nie zawsze się zdarzało. Widać, że nogi go niosą, a on bazuje na fizyczności, więc jest w stanie pokazać dużo i ma świetny wstęp do rundy. Trener Kolendowicz go nie oszczędza; wymaga od niego więcej i przekazuje mu więcej uwag niż dwaj poprzedni trenerzy. Sam Kamil powiedział w jednym z wywiadów, że nie jest traktowany ulgowo, i to przynosi efekty. Jest on w świetnej formie, i na pewno należy zwrócić na niego uwagę. Na kogo jeszcze? Wiadomo, że najbardziej rzucają się w oczy piłkarze ofensywni: Efthýmis Kouloúris, jeden z czołowych strzelców Ekstraklasy, zagra na 99% od pierwszej minuty. Jeżeli chodzi o mniej widowiskowe pozycje, to taki piłkarz bardzo mało znany na polskich boiskach ze względu na pasmo kontuzji, a świetnie się prezentujący na wiosnę, to Daniel Lončar, były obrońca Osijeku, z którym graliśmy w pucharach. Bośniak z chorwackim paszportem jest wreszcie zdrowy i pierwsze dwa mecze zagrał bardzo dobrze – to jest taki obrońca „w starym stylu”. Twardo grający, na wślizgu, dobrze grający głową, wysoki, dobrze zbudowany, więc myślę że napastnicy Stali na pewno to odczują. Przez szereg kontuzji zaliczył ledwie dwadzieściaparę występów przez te dwa lata w Pogoni, ale myślę, że jeżeli będzie zdrowy, to na nowo będzie odkryciem Ekstraklasy.

A jak ocenić w takim razie pracę Trenera Kolendowicza, biorąc pod uwagę warunki, jakie ma?

 – Jesienią byliśmy bardzo podzieleni co do jego oceny w środowisku kibiców Pogoni Szczecin, bo zespół fatalnie punktował na wyjazdach, grał w kratkę, a Trener szukał rozwiązania. Pracował też na bazie, którą wypracował jeszcze Jens Gustafsson, który niezbyt przykładał się do gry defensywnej. Teraz natomiast Pogoń w pięciu ostatnich spotkaniach straciła tylko jedną bramkę, z Jagiellonią, a w trzech ostatnich nie straciła żadnej, więc widać, że Trener Kolendowicz zbudował „od tyłu” ten zespół, i są pierwsze efekty. Warunki są niezwykle trudne, natomiast Trener jest niezwykle uśmiechniętą i pozytywną osobą, z niesamowitym pokładem optymizmu w sobie, którym zaraża wszystkich wokół. Zawsze, gdy wita się z dziennikarzami na konferencjach prasowych, to podchodzi do każdego ze szczerym uśmiechem i uściskiem dłoni. To zaraża optymizmem i chyba, mimo okoliczności, udało się również zarazić zespół i zbudować super atmosferę. Ta zawsze była dobra, ale gdy piłkarze nie dostawali wypłat, to nie dało się samą atmosferą niczego zbudować. Mówimy przecież o piłkarzach, którzy grali w wielu profesjonalnych klubach na zachodzie. Może z wyjątkiem tych mających epizody w Turcji czy Grecji, bo na takich graczach te opóźnienia nie robią wrażenia… jak chociażby Kouloúris, który grał w Grecji i w Turcji, i mówił, że takie opóźnienia to nie opóźnienia. No ale część piłkarzy źle to znosiła, i nie wpływało to dobrze na zespół. Trochę za wcześnie, by oceniać Trenera, natomiast na ten moment start i dyspozycja zespołu pokazują, że wykonał dobrą pracę; niemniej jednak myślę, że ocenić go będzie można dopiero po sezonie.

Gdyby mecz był w Szczecinie, faworyt byłby jasny – Pogoń gra u siebie bardzo dobrze, a Stal słabiutko na wyjazdach. Mecz jest natomiast w Mielcu, gdzie Stal Trenera Niedźwiedzia jeszcze nie przegrała; do tego to wyjazd przez całą Polskę… Jakiego meczu można się spodziewać? Czy można powiedzieć, że goście są faworytem?

–  Według bukmacherów Pogoń jest nieznacznym faworytem, natomiast widać podobieństwo zespołów, bo ostatni raz Stal przegrała w sierpniu z Lechem… Wychodzi na to, że są dwie twierdze w Ekstraklasie, chociaż twierdza Poznań też ma się dobrze, więc może trzy: Mielec, Szczecin i Poznań. Trener Niedźwiedź pracuje w zupełnie innych warunkach, a wyniki są niezłe, bo przy tych wszystkich zawirowaniach, to utrzymanie chyba jest dobrym wynikiem dla Stali. Jakiego meczu się spodziewać? Z tego, co zdążyłem się dowiedzieć, to Trener Niedźwiedź u siebie chce grać ofensywnie. Pogoń też stara się zawsze grać ofensywnie, choć już nie tak hurraofensywnie jak za Jensa Gustafssona. Można więc spodziewać się, że to nie będą piłkarskie szachy, że to będzie dużo gry piłką i chęć gry ofensywnej, więc może to dobrze się oglądać, mimo że pora taka „na Anioł Pański”, bo 12:15… Nie przywykliśmy do tego w Szczecinie, bo nie gramy zazwyczaj w takich porach, ale może to być ofensywne spotkanie. Jeżeli Trener Niedźwiedź nie zmieni swojej koncepcji, to może być to fajny mecz, w którym padnie parę bramek i dobra piłka – na to liczę!

Stal „w domu” akurat jest rzucana na 12:15 praktycznie cały czas…

– Mielec to nie Szczecin ani Gdańsk, jest mniejszy potencjał kibicowski i mniejsza oglądalność… Gdy my graliśmy ostatni mecz w grudniu z Koroną w poniedziałek, no to dla nas był szok, bo nie zdarzyło się to wcześniej ani razu w tym sezonie. [Pogoń nie grała też jeszcze ani razu w tym sezonie o 12:15 – red.] Ostatnio musieliśmy przyzwyczaić się do gorszych czasów antenowych, no bo niestety uśredniła się Pogoń w ostatnich tygodniach poprzedniej rundy, i musieliśmy z pokorą przyjąć, że gramy w takich mniej ekskluzywnych godzinach i dniach. Ale jakbym był kibicem Stali, to wolałbym ten mecz o 12:15 w niedzielę niż 20:30, ponieważ muszą to jakoś przeżyć na trybunach…

A jakim wynikiem zakończy się to spotkanie, i kto strzeli bramki?

–  Nie wiem, czy jest dobrze tak typować, natomiast ja oczywiście wierzę, że Pogoń Szczecin wygra – mam nadzieję, że wygra 2:1, i bramki strzelą Kouloúris i Grosicki – to byłby taki zestaw oczywisty. Ja tutaj z pewnością nie będę jednak obiektywny. Nie zagra Ulvestad, Stal ma szczęście, a my problem, bo nie mamy dla niego dobrego zastępcy. Kacper Łukasiak, który jest jego naturalnym zastępcą w środku pola, niestety nie jest dysponowany na ten mecz. Ma drobny uraz i dopiero w przyszłym tygodniu wróci do treningów.

*Rozmowa odbyła się w czwartek 13.02; w chwili, gdy ten tekst jest publikowany, wiadomo już, że większościowym udziałowcem Pogoni została spółka Sport Strategy and Investment Ltd.

Rozmawiał Tomasz Martyński

Fot. Własne

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *