Z trybuny rywala #6 – Śląsk Wrocław

           Po przerwie na kadrę wracają pierwszoligowe rozgrywki, co niekoniecznie cieszy każdego kibica Stali – mielczanie od końca sierpnia nie zdobyli ani punktu, po drodze odpadając z Pucharu Polski. Następna okazja na ligowe oczka w tabeli to wyjazd do Wrocławia na pojedynek z tamtejszym Śląskiem. Przed tym spotkaniem miałem przyjemność porozmawiać z Marcinem Sapuniem (@Marcin_07_07) z portalu Śląsknet (@Slasknet). Zapraszam serdecznie!

– Cześć! Co słychać we Wrocławiu? W jakich nastrojach są kibice Śląska po przerwie na kadrę?

– Śląsk przed przerwą na reprezentację przegrał z ostatnim w tabeli Zniczem Pruszków, więc kibice mają prawo czuć niezadowolenie i to pomimo, że drużyna traci tylko jeden punkt do drugiej Wieczystej Kraków. Boleć może nie tylko sama porażka, ale przede wszystkim jej styl. Podopieczni Ante Simundzy byli wyraźnie gorszym zespołem w tym spotkaniu i zasłużenie przegrali. Miejmy nadzieję, że ta strata punktów wpłynie motywująco na zespół i w niedzielę zobaczymy zupełnie inny Śląsk.

– W ubiegłym sezonie zarówno Stal, jak i Śląsk, pożegnały się z Ekstraklasą. Mielczanom awans nie grozi, natomiast wrocławianie znajdują się obecnie na czwartym miejscu w lidze, i jak wspomniałeś, mają jedynie punkt straty do drugiej Wieczystej… Czy to zadowala apetyty kibiców?

– Oczywiście, kibice i wszyscy w klubie życzyliby sobie, aby ta tułaczka po I lidze trwała zaledwie 12 miesięcy. Pierwszoligowe rozgrywki to maraton, różnice punktowe są niewielkie i jeśli Śląsk chce wrócić do Ekstraklasy, musi regularnie punktować. Przykład Wisły Kraków pokazuje, że o ten awans nie zawsze jest łatwo, tym bardziej, że w tym sezonie mamy kilku pretendentów do awansu i walka na pewno będzie ciekawa.

– Jak oceniasz szanse na powrót do elity? Konkurencja nie śpi, ale Śląsk wygląda mocno…

– Tak jak powiedziałem wcześniej, w tym sezonie nie tylko Śląsk i Wisła mają chrapkę na awans. W dobrej formie są beniaminkowie, a niewykluczone, że też inne ekipy podłącza się pod walkę np. o baraże. Wrocławianie muszą odrobić lekcję i pokazać przede wszystkim charakter w kolejnych spotkaniach. Oczekiwałbym po Śląsku takiej postawy jak w Siedlcach, kiedy to potrafili odwrócić losy spotkania w ostatnich meczach. W I lidze mecze wygrywa się nie tylko umiejętnościami, ale również charakterem.

– Jak sprawdzają się letnie nowe nabytki? Kto najbardziej pozytywnie zaskoczył, a kto rozczarował? Jak oceniasz pozyskanie Damiana Warchoła, którym również Stal była zainteresowana?

– Gdybym miał wskazać na piłkarzy, którzy jak na razie okazują się dużym wzmocnieniem Śląska, postawiłbym na Michała Szromnika, Damiana Warchoła i Przemysława Banaszaka. Gdyby nie postawa Szromnika między słupkami, Śląsk nie byłby teraz na 4. miejscu. Bramkarz regularnie ratował swoich kolegów z zespołu i można być zadowolonym z jego powrotu do Wrocławia. Co do duetu napastników, wydaje się, że ściągnięcie ich obu do Śląska było strzałem w dziesiątkę. Znają się oni bardzo dobrze z Górnika Łęczna i, co ważne, ich forma jest widoczna we Wrocławiu. Razem strzelili już 10 goli i dają dużo powodów do radości. W Śląsku obawiano się, jak ta pozycja będzie wyglądać po ucieczce Assada Al Hamlawiego, ale jak widać, udało się załatać dziurę po Palestyńczyku.

Z kolei jeśli chodzi o największe rozczarowania, tu również można mówić o graczach ofensywnych, a w szczególności skrzydłowych. Luka Marjanac czy Miłosz Kozak nie wskoczyli jeszcze na oczekiwany poziom, przez co oprócz Piotra Samca-Talara na bokach pomocy możemy oglądać rotacje. Nie zachwyca też Besar Halimi (ofensywny pomocnik), który początek sezonu miał dość niezły, ale w kolejnych tygodniach wyraźnie obniżył loty.

Smutny dla kibiców Stali widok z marca – w arcyważnym meczu Śląsk rozbił Stal 1:4, choć końcowo również nie zdołał się utrzymać w Ekstraklasie. Był to przedostatni mecz Janusza Niedźwiedzia jako trenera mielczan.

– Trener Ante Simundza mimo spadku pozostał na stanowisku – czy była to dobra decyzja? Jak oceniasz efekty jego pracy?

– Pomimo spadku z Ekstraklasy, każdy kibic oczekiwał pozostania na stanowisku trenera Ante Simundzy. Słoweniec w rundzie wiosennej przywrócił kibicom wiarę, i choć nie udało się osiągnąć celu (utrzymania), kolejne roszady na ławce nie byłyby dobrym rozwiązaniem. Simundza czuje, że we Wrocławiu ma niedokończoną misję, a jest ambitnym człowiekiem. I liga to tak naprawdę prawdziwy test dla niego, i choć zdarzają się gorsze momenty, myślę, że jego pracę można ocenić na plus.

– Śląsk jeszcze nie przegrał u siebie w 1. lidze, i bez wątpienia będzie faworytem w niedzielę. Jakiego meczu się spodziewasz? Czy Stal będzie trudnym rywalem?

– Pomimo dobrej formy przed własną publicznością, mecze w I lidze nie należą do łatwych i widać to doskonale, gdy się je ogląda. Wieczysta, Ruch, GKS Tychy, czy ostatnio Polonia Warszawa mieli swoje okazje, i gdyby nie na przykład interwencje Michała Szromnika, wyniki mogłyby wyglądać inaczej. Kluczem będzie odpowiedni dobór składu do rywala. Sądzę, że to Trójkolorowi będą prowadzić grę i będą stroną dominującą, ale WKS będzie musiał udowodnić swoją wartość i przewagę na boisku, najlepiej zdobywając szybkie dwie bramki.

– Którzy gracze wrocławian powinni w szczególności przykuć uwagę mieleckiego kibica, który będzie oglądać mecz? Pytam zarówno całościowo, jak i pod względem formy ostatnio.

– Na pewno warto zwrócić uwagę na duet napastników Banaszak – Warchoł, o którym wcześniej mówiłem. W dobrej formie jest również Piotr Samca-Talar, piłkarz, który najlepiej sprawdza się na skrzydle i daje Śląskowi liczby, a to jest bardzo ważne.

– I ostatnie pytanie – jaki wynik obstawiasz?

– Myślę, że Twierdza Wrocław się nie podda i Śląsk pokona Stal 2:1.

– Dziękuję bardzo za całą naszą rozmowę. Niech wygra lepszy, powodzenia!

– Wzajemnie, powodzenia!

Tomasz Martyński

Foto: własne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *