Rubryka Cracovii #3
Październik już za nami, także czas na podsumowanie meczów Pasów. W tym miesiącu odbyły się tylko trzy, przez przerwę na reprezentacje, także przejdźmy do omawiania.
Zacznijmy od pierwszego spotkania w tym miesiącu, czyli mecz we Wrocławiu z dołującym wówczas Śląskiem. Cracovia zaczęła bardzo słabo, gdzie po 10 minutach przegrywaliśmy już 2:0, to był fatalny początek w naszym wykonaniu. Na szczęście parę minut później Kallman strzelił gola kontaktowego. Po pierwszej połowie został ten wynik 2:1 i nastroje przed drugą połową były mieszane. Na szczęście dobrze się skończyło, Jugas wyrównał po rzucie rożnym na 2:2, następnie prowadziliśmy po akcji duetu Van Buren- Kallman. Holender wykończył, a Kallman popisał się świetnym zgraniem piłki. Wynik ustalił Hasić z rzutu karnego i Cracovia wywiozła z Wrocławia trzy punkty.
Dwa tygodnie przerwy na reprezentacje i już po niej mierzyliśmy się w hicie kolejki z Lechem Poznań. Sold out biletów tydzień przed, niesamowite widowisko na trybunach i oczywiście ogromne korki. Niestety dla Cracovii skończyło się to słabo i Pasy przegrały w meczu Przyjaźni 0:2. Pierwsza połowa w naszym wykonaniu jeszcze wyglądała jako-tako, ale w drugiej Szwedzki duet Ishak i Walemark strzelili po bramce i Lech wywiózł z Krakowa ważne trzy punkty.
Po Lechu czas na run trzech z rzędu meczów z beniaminkami. Pierwszy odbył się w poprzednią sobotę z Motorem, pora fajna, kibiców sporo, a mecz? Chyba najlepszy Cracovii w sezonie. Klasycznie, jak to już przyszło na Cracovię, początek był słaby, jednak dla postronnego kibica niesamowity. Po 8 minutach były już trzy gole, a beniaminek z Lublina prowadził 1:2, najpierw na prowadzenie Lublinian wyprowadził Stolarski strzałem z woleja, chwilę później po świetnej wrzutce Hasicia piłkę do bramki wbił Olafsson, jednak Cracovia długo nie cieszyła się z remisu, bo dwie minuty po bramce znów Motor prowadził za sprawą Scaleta. Cracovia odpowiedziała pod koniec drugiej połowy, ponownie strzelił Olafsson. Przed początkiem drugiej połowy czułem, że trzeba strzelić tu trzecią bramkę wtedy Motor się już raczej nie podniesie, sam beniaminek MOTORycznie był już średni pod koniec połówki. Moje modły się sprawdziły, między 70. a 80. minutą padły aż trzy gole. Najpierw na 3:2 strzelił znów Olafsson, który jednocześnie tym skompletował hattricka, kolejne dwie bramki były autorstwem Kallmana. Wynik na 6:2 ustalił Bochnak świetnym strzałem z woleja, który jeszcze odbił się od lewego słupka bramki Rosy i było to bardzo udane sobotnie popołudnie, gdzie padło aż 8 bramek w Krakowie. Cracovia zakończyła kolejkę na czwartym miejscu ze stratą jednego oczka do trzeciej Jagielloni, dwóch oczek do wiceliderującego Rakowa oraz aż pięć punktów do Lecha. Natomiast przewaga nad piątym miejscem to cztery punkty.
Pierwszy listopadowy mecz, czyli czas na drugiego beniaminka, wyjazd do Gdańska. Lechia bez Meny i Bobcka, więc stosunkowo powinno być łatwo, jak wyszło? Zaczęło się bardzo dobrze, już na początku meczu mieliśmy rzut karny sprokurowany, przez Neugebauera którego pewnie na bramkę zamienił Kallman. Niestety w 9. minucie meczu z kontuzją musiał zejść Ghita, mam nadzieję, że to tylko zachowawcza zmiana i nic poważnego z Rumunem się nie dzieje, bo inaczej zostajemy z dwójką stoperów. 35 minuta meczu, Conrado fauluje Sokołowskiego i wylatuje z boiska, przez dwie żółte kartki. Wydawało się, że Cracovia zmiażdży Lechię, tymbardziej, że przed przerwą wynik podwyższył Kallman, który wykorzystał kapitalne podanie Hasicia, ale wykończenie Fina też niczego sobie. Druga połowa bardzo słaba w wykonaniu Pasów, mieliśmy sporo okazji, by zamknąć ten mecz, ale skuteczność mocno zawodziła. W 77. minucie nadzieję Lechii po dośrodkowaniu Kapicia dał Pllana, ale to było za mało. Cracovia w końcówce mocno chaotyczna jednak udało się dowieźć zwycięstwo i zabrać trzy punkty do Krakowa.
Czas na ostatniego z beniaminków, do Krakowa przyjechała drużyna z Katowic która nie wygrała od czterech meczów, więc powinno pójść łatwo, prawda? Nie tym razem. 15. minuta spotkania i sędzia tego meczu Damian Sylwestrzak popełnia wyraźny błąd, odgwizduje faul Kakabadze na Kowalczyku którego nie było, po rzucie wolnym pada bramka i Gieksa wychodzi na prowadzenie. W 40. minucie było już 2:0 poraź kolejny za sprawą Mateusza Maka, fatalny błąd naszej defensywy, Mak w bardzo prosty sposób ograł Ravasa i podwyższył prowadzenie. Na szczęście tuż przed przerwą Cracovia wyrównała za sprawą Maigaarda którego strzał z dystansu po rykoszecie puścił Kudła. W drugiej połowie Cracovia powoli zaczęła się rozkręcać, aż przyszła 62. minuta i niesamowita bomba Adriana Błąda która przed odbiciem się od siatki, jeszcze odbiła się od poprzeczki. Cracovia musiała gonić wynik, osiem minut później na cudownie trafienie Błąda odpowiedział ponownie Maigaard, Duńczyk pięknie uderzył z dystansu i było już 2:3. Pogoń Cracovii za wszelką cenę się opłaciła, 93 minuta Biedrzycki wrzuca piłkę w pole karne i Kallman kończy tę akcję. Wydawało się już, że mecz skończy się remisem, jednak nadeszła 97 minuta. Dośrodkowanie z bocznej strefy Mateusza Kowalczyka na bramkę zamienia Sebastian Milewski, euforia w strefie Gieksy i ostatecznie to ona wywozi z Krakowa trzy punkty. Jak się później okazało sędzia przekręcił Cracovię również przy tej ostatniej bramce, Bergier faulował wcześniej Biedrzyckiego. Niestety kapitalne widowisko przyćmiły fatalne decyzje sędziowskie.
@ChlopakZKaluzy
Fot. Wrzutka