Kolejny wyjazd Stali, tym razem do Wrocławia i tym razem także bez punktów tak samo jak w Zabrzu. Czy można jednak po tym meczu wyciągnać z gry Stali jakieś pozytywy? Zapraszam!

Stal zaległe spotkanie ze Śląskiem rozpoczeła w składzie lekko poraz kolejny zmienionym – mowa o wprowadzeniu do 11-nastki Dawida Tkacza za kontuzjowanego Kokiego Hinokio oraz Roberta Dadoka za Alvisa Jaunzemsa. Samo spotkanie od samego początku przebiegało bardziej pod dyktando drużyny prowadzonej przez Jacka Magiere, już w 2. minucie Petr Schwarz po kontrataku mógł umieścić piłkę w siatce, jednak przestrzelił. W kolejnych minutach Śląsk stwarzał sobie wiele kolejnych sytuacji które jednak nie były ogromnym zagrożeniem dla Stali, gra przez to jednak toczyła się głównie na połowie Mielczan. 

Potwierdzenie swojej przewagi Śląsk znalazł w 16. minucie kiedy to po zagraniu od obrońcy, Mateusz Żukowski wykorzystał nieuwagę Krystiana Getingera, który źle przypilnował pozycję rywala i przegrał z nim pojedynek ficzyny, piłkarz Śląska następnie zagrał w pole karne w którym obróncy Stali źle upilnowali Sebastiana Musiolika który trafił do siatki. Defensorzy Stali wydawali się być raczej pewni, że sędzia pojedynek Żukowskiego z Getingerem odgwiżdze jako faul tego pierwszego przez co odpuścili w polu karnym, Śląsk ich za to pokarał. W kolejnych minutach Stal nie stwarzała sobie jakiś klarownych sytuacji, kilka razy fajnie udało się wyjść spod pressingu Śląska ale bez konkretów z tego tytułu. Dosyć blisko gola był w 40. minucie Sergiej Krykun po dość niekonwencjonalnym dryblingu, w polu karnym przegrał jednak pojedynek z Leszczyńskim. Jak wiadomo, niewykorzystane sytuację lubią się mścić, w minucie 44. sporo błędów po rozegraniu z wykorzystaniem bramkarza popełniła Stal, a najwięcej zdaję się Piotr Wlazło który najpierw piętką zagrał w polu karnym (nieskutecznie), a następnie stracił piłkę gdy próbował ją wyprowadzić, Śląsk skutecznym w pierwszej części wysokim pressingiem odebrał piłkę i wykorzystał spryt Schwarza który idealnie zagrał do Musiolika, a ten strzelił drugą bramkę. Pod koniec połowy Ilyia Shkurin mógł jeszcze zniwelować strate do Śląska ale fatalnie udeżył na bramkę Leszczyńskiego, wynik do przerwy 2:0 dla Wrocławian

Druga część tego spotkania udowodniła to, co pierwsza starała się obalić – Stal Mielec potrafi grać w piłkę. Piłkarze Janusza Niedźwiedzia zaczeli mocniej ryzykować, angażowali większą liczbę graczy na połowe Śląska, nie popełniali już aż tylu prostych błędów indywidualnych, problemem jednak poraz kolejny okazała się skuteczność. W 52. minucie Mateusz Matras oraz Marvin Senger mogli strzelić bramkę po stałym fragmencie, ani jednak ten pierwszy, ani ten drugi nie potrafili na tyle dobrze „dziubnąć” piłkę aby ta przekroczyła linie bramkową. W 58. minucie Ilyi Shkurinowi przytrafiła się sytuacją którą będąć w formie by wykorzystał – lecz w niej jednak nie jest. W 63. minucie kilka szybkich podań i Łukasz Wolsztyński szukał szczęścia uderzeniem z dystansu, bez skutecznie, w 69. minucie jednak to szczęście mu dopisało, udało mu się wykończyć akcę dobrze szybko przez Stal rozegraną. Początkowo wydawało się, że Łukasz to spalił, po analizie VAR, sędzia uznał jednak gola. Ta bramka jednak okazała się być tylko tą na pocieszenie, Stal ostatecznie spotkanie przegrała 2:1, a mogła nawet 3:1 gdyby nie niezła interwencja w 97. minucie Kuby Mądrzyka który sparował piłkę na słupek. 

Stal zagrała jedną dobrą połowę (niestety), sposób grania który preferuje Janusz Niedźwiedź jest ambitny i wymaga czasu, wymaga także tego, aby wprowadzić co jakiś czas pewne modyfikację mogące zaskoczyć rywala, Śląsk jak i Górnik bardzo wysoko atakowały Stal szukając po tym sytuacji, Śląsk gola po tym znalazł. Niekiedy najprostrze zagranie na walkę do przodu może dać więcej, domyślam się jednak, że i trener to wie i będzie nad tym pracował. Osobiście nie zamykał byś się jednak także na to, aby nadal próbować ambitnego grania od tyłu, kilka fajnych akcji Stal tak poprowadziła, nie należy tego jednak robić na siłę. Kuje mnie w oczy także to, jak Stal presuje rywala, szczególnie ciałami obcym są wtedy Shkurin który niekiedy jedynie pozoruje pressing, oraz Krykun który często stoi za nisko przez co rywal ma w jego sektorze miejsce na rozgrywanie. O ile niska obrona wygląda nieźle, o tyle ta wysoka wymaga pracy, to jednak rzecz normalna. Kwestia wykończenia – to także element do poprawy. XG (gole oczekiwane z sytuacji stworzonych) w tym meczu – Stal 2.51 / Śląsk 1.71. Pokazuję to jakich patelni Mielczanie nie wykończyli, a powinni. 17 strzałow, 7 na bramkę, z tego wypada z 2-3 bramki strzelić w takim meczu jeśli chcę się utrzymać… 

W niedzielę mecz z Zagłębiem, szansa na odbicie i zdobycie 3 pkt, na to liczymy!  

Szymon Markulis