ŁKS ŁÓDZ
–
Nikt z zewnątrz nie wie tyle o realiach panujących w danym klubie, co jego kibice. Im zamierzamy oddać teraz „mikrofon”, i w ten głos się wsłuchać. Zapraszam serdecznie na kolejny tekst w ramach formuły „Z trybuny rywala”, w którym na temat sobotniego meczu Stali Mielec z ŁKS-em Łódź miałem okazję porozmawiać z @Nie_kojarze – kibicem ŁKS-u i organizatorem pokoi kibiców łódzkiego klubu na Twitterze. Przyjemnej lektury!
Jaka jest Twoja historia z kibicowaniem ŁKS-owi?
–
Historia jest w zasadzie bardzo długa, bo też już nie jestem dwudziestolatkiem – 33 lata na karku. Tata zaprowadził mnie pierwszy raz na mecz w sezonie 1999/2000, z Górnikiem Zabrze, zremisowany 2:2; to był sezon spadkowy, kiedy ŁKS pożegnał się z pierwszą ligą. Poza tym, Karolew to osiedle w 100% związane z tym klubem sportowym, mieszkałem jakieś 400 m od stadionu… także no, tak musiało być i nie żałuję. Bardzo się cieszę, że tata właśnie zabrał mnie na białą stronę Łodzi.
–
Jak mógłbyś opisać ten sezon w wykonaniu łódzkiego klubu? Po raz kolejny pobyt w elicie trwał tylko rok… Co zawiodło?
–
– Co zawiodło? Wydaje mi się, że szereg błędnych decyzji przed sezonem, no i ich pula na tyle się powiększała, że ten sezon nie mógł zakończyć się inaczej. Obiektywnie mówiąc, my nie zasłużyliśmy na miejsce w Ekstraklasie. Żadna drużyna, która gra jak ŁKS w tym sezonie, nie ma prawa się utrzymać i nawet, jeżeli można by było debatować na temat personaliów, że może wyglądaliśmy lepiej piłkarsko od niektórych ekip, to za fajną grę nie dostaje się punktów. Były drużyny, które grały bardziej pragmatycznie, i to jest środek, bo się w tej Ekstraklasie utrzymują. Jeżeli chodzi o początek, no to na pewno przestrzelony obóz przygotowawczy, gdzie Kazimierz Moskal pojechał z piłkarzami na wycieczkę, bo nie miał skompletowanej kadry. Piłkarze dojeżdżali dopiero na ostatni dzień zgrupowania, później przygotowywali się już na swoich obiektach, więc to również nie zostało zgrane w czasie. Później był jeszcze cały ten nieudany pobyt trenera Stokowca… Osobiście dałem się na niego nabrać, że poukłada drużynę, skoro miał pełen okres przygotowawczy. Jeżeli chodzi natomiast o same wzmocnienia, to żeby grać w najwyższej klasie rozgrywkowej, w Ekstraklasie, to musisz mieć piłkarzy, którzy ci tę ekstraklasową jakość zapewnią. ŁKS kontaktował tylu zawodników, przy czym dodatkowo było tyle błędnych kadrowych decyzji, że nie mogło się to skończyć inaczej.
–
Co zmieni się po spadku? Czeka Was raczej rewolucja czy będzie spokojnie? Kto powinien zostać, a kto odejść?
–
Z tego, co Robert Graf [vice-prezes ds. sportu] mówił na lajwie charytatywnym, to z klubem ma pożegnać się 12-13 zawodników, i pewnie część odejdzie gdzieś do klubów ekstraklasowych, bądź po prostu gdzieś, gdzie będą grać wyżej, niż w pierwszej lidze. To jest Mammadov, to jest Tejan; nie wiadomo co z Ramírezem – jego akurat warto by było zatrzymać, bo to była jedna z jaśniejszych postaci, tak samo jak i Mokrzyckiego. Na tym powinniśmy opierać ŁKS w przyszłym sezonie. Jeżeli chodzi o Olka Bobka, no to pojawiają się oferty z Włoch, więc tu też pewnie będzie transfer gotówkowy. Odejdzie pewnie też Balić. Oprócz tego trzeba się pożegnać z „asami”, którzy nie wypalili, a których ściągnął dyrektor sportowy Janusz Dziedzic [ustępujący]. Plus jeszcze transfery na wiosnę – choć czasami były wartością, to i tak nie dało się tego sezonu przegrać w sposób porządny, bo Moskal punktował słabo, Stokowiec nie punktował w ogóle, Matysiak trochę popunktował, dał tej nadziei w kontekście utrzymania, ale później ten wesoły futbol spowodował, że coś strzelaliśmy, ale bardzo dużo bramek straciliśmy – ponad 70.
–
Nawiązując jeszcze do tego, co się stanie: pewnie 12-13 graczy się pożegna z klubem, i to uważam wyjdzie na plus, bo drużyna musi zostać przebudowana od nowa. Zostawić Mokrzyckiego, zostawić Ramireza; fajnie, że Młynarczyk podpisał kontrakt, że Iwańczyk teraz z bramką. Młody chłopak, ŁKS skorzystał z klauzuli wykupienia go z Legii Warszawa. Jest Jędrzej Zając, który wkradł się bramką z Legią, i później troszeczkę przepadł, ale uważam, że w pierwszej lidze na pewno będzie radził dużo lepiej, choć to w zależności od tego, kto będzie prowadził ten zespół. To są takie wartości, które mogą w przyszłości zaowocować.
–
Co do obecnego sezonu, cieszy mnie, że właściciel Tomasz Salski i Pan Dariusz Melon, który został współwłaścicielem klubu, zaczęli otaczać się profesjonalistami, bo Michał Frontczak, dyrektor ds. komunikacji i pozyskiwania sponsorów, jest fachowcem, i ŁKS zaczął pozyskiwać sponsorów. Powstał też sklep, czyli wszystko się klaruje i zaczyna wyglądać tak, jak powinno. Te wszystkie rzeczy to jest czas stracony sprzed pięciu lat, one już powinny funkcjonować, natomiast teraz trzeba to wszystko odrabiać. Do tego jest Pan Graf, który też ma staż w Rakowie czy w Warcie Poznań – jest porządny i na pewno ma dużą wiedzę. Do tego obecny jeszcze dyrektor sportowy, i przede wszystkim to, że finansowo ŁKS jest zabezpieczony na pierwszą ligę, i że nie będzie tam żadnych wpadek, jak z Rygaardem czy Domínguezem, czy z jakimiś niepoopłacanymi kontraktami i ogólnie ciężarami finansowymi.
–
Na przyszły sezon patrzę optymistycznie, choć nie ukrywam, że bardzo mocno oczekuję na te pierwsze decyzje kadrowe, bo są Flis, Głowacki, Szeliga, Małachowski, który jest wypożyczony do Podbeskidzia, z którym spadł z pierwszej ligi. Trener Moskal musiał tymi zawodnikami grać, i to też o czymś świadczy. Lorenc wypożyczony do Wisły Płock czy Stipe Jurić… z tymi piłkarzami trzeba się pożegnać i budować tę kadrę od nowa. Jeżeli odejdzie 12-13 piłkarzy, no to też trzeba tylu pozyskać – bardzo ciekawe jak Pan Graf sprosta temu zadaniu. Wiadomo już teraz, że pierwsze decyzje personalne zapadną w przyszłym tygodniu, po meczu ze Stalą.
–
– Wymieniłeś jako pierwszego do odstrzału Marcina Flisa, który dołączył do Was właśnie ze Stali – czy w takim razie nie sprawdził się?
–
Według mnie nie sprawdził się w ogóle, gdyż miałem dużo większe oczekiwania względem tego, że on w Stali prezentował się naprawdę poprawnie. Nie był zawodnikiem, który odstawałby od tej Ekstraklasy, natomiast ilość błędów w jego grze sprawiała, że oczy krwawiły. To jest na pewno zawodnik, który jest na jednym z wyższych kontraktów, jeżeli chodzi o całą kadrę ŁKS-u, więc trzeba się z nim pożegnać, bo to są pieniądze, które trzeba płacić, a nie ma z tego według mnie żadnego pożytku.
–
Czy Trener Marcin Matysiak zasłużył na szansę w pierwszej lidze?
–
Jeżeli chodzi o kwestię Trenera Matysiaka, to uważam, że jest to skomplikowane, bo generalnie wejście miał bardzo dobre, udało mu się okiełznać ludzi, żeby zaczęli funkcjonować i wyglądać jak drużyna, natomiast traciliśmy dużo bramek, i też pytanie jak przy innym materiale piłkarskim Trener będzie pracował. Jest to temat dyskusyjny, bo też pytanie kto ma przyjść w zamian, gdyż były jakieś słuchy, że miałby to być trener Skry Częstochowa, w co osobiście wątpię. Obserwuję i czekam. Czy ja bym zostawił Matysiaka? Zakwalifikował się na UEFA Pro, i myślę że dałbym mu jeszcze popracować z drugą drużyną, i wtedy podjąć decyzję. Chciałbym, by jeszcze ociosał się w trenerce i wtedy jak najbardziej uważam, że można mu powierzyć szansę prowadzenia pierwszej drużyny. [Wywiad nagrany przed decyzją o odejściu Trenera Matysiaka]
–
Jakie jest podejście kibiców do meczu ze Stalą? Pożegnanie, obowiązek, testowanie, kto się nadaje, a kto nie?
–
– Na ostatni mecz z Zagłębiem Trener Matysiak wyszedł zawodnikami, spośród których kilku nie będzie w klubie więc wydaje mi się, że mogłaby być to jeszcze próba pokazania, że potrafimy punktować, natomiast liczba „mokrych ścier”, które w tym sezonie piłkarze ŁKS-u zafundowali kibicom, jest tak duża, że w tym momencie czuję zobojętnienie tym, czy my ten mecz w sobotę wygramy, czy przegramy go 0:4, czy zremisujemy, czy w ogóle, nie wiem, na niego nie wyjdziemy i oddamy walkowerem. Osobiście chciałbym, żeby ten sezon się już skończył, i z niecierpliwością czekam na ruchy w klubie, które rozpoczną się przed startem pierwszej ligi.
–
Oczywiście teraz to wróżenie z fusów, ale jakie masz nastawienie do przyszłego sezonu w – mimo wszystko bardzo mocnej – pierwszej lidze? Awans, baraże?
–
Nie biorę pod uwagę innej opcji niż powrót do Ekstraklasy z miejsca dającego bezpośredni awans.
–
Na jakich piłkarzy ŁKS-u szczególnie należałoby zwrócić uwagę w perspektywie tego spotkania?
–
Na pewno Olek Bobek, który pomimo tego, jakich ma partnerów w defensywie, i tak zawsze robi, co może, żeby tych bramek wpadało jak najmniej, co pokazał też w meczu z Zagłębiem. Jeżeli Michał Mokrzycki wystąpi, no to na niego trzeba zwrócić uwagę – to jest gość, który wybiegał najwięcej z drużyny ŁKS-u w tym sezonie, więc ma to przygotowanie motoryczne. Pamiętam, jak na Legii wychodził po bodajże trzech dniach pobytu w Łodzi, gdyż tam były przetargi z Wisłą Płock, czy ŁKS ściągnie Mokrzyckiego, czy nie. Samo to, że jest to tytan pracy, który chce harować na boisku – tylko za bardzo nie miał momentami z kim… Dani Ramírez to na pewno kolejna postać, na którą trzeba uważać, i jeżeli wystąpią Tejan i Balić, to na nich też warto rzucić okiem kibica Stali, bo są to wartości dodane w tym, jakby nie patrzeć, słabym sezonie.
–
– O Tejanie krążyły swego czasu plotki związane z zainteresowaniem ze strony Stali. Czy byłby według Ciebie wartością dodaną dla ekipy z Mielca?
–
Generalnie to piłkarz, który z tego, co było wiadomo, bardzo późno zaczął grać w piłkę w klubie, więc na pewno widać u niego momentami braki taktyczne i tę grę z podwórka, że chce grać sam, czy że nie podniesie głowy by znaleźć kolegę który znajduje się na lepszej pozycji, natomiast jeżeli chodzi o warunki fizyczne, to przy tak dużym chłopie taka technika i taka szybkość… Ja myślę, że on w Ekstraklasie i w Stali na pewno by się odnalazł i byłby gwarantem właśnie kilku goli i kilku asyst, tylko musi trafić na trenera, którego go mentalnie okiełzna. Z tego co wiem, to Stali interesowała się nim przed zatrudnieniem Hamulicia, że były wtedy pierwsze podchody pod niego, więc nie zdziwię się, jak tam już wszystko jest dogadane i w przyszłym sezonie będziemy go oglądać w Waszych koszulkach.
–
Kto budzi Wasze obawy, jeżeli chodzi o kadrę Stali?
–
– Jeżeli chodzi o wyróżnienie kogoś, no to Maciej Domański – druga młodość, fenomenalny sezon, haruje na boisku, co potwierdzają bramki i asysty. Na pewno bym wyróżnił Hinokio, bo Japończyk bardzo fajnie ułożony technicznie, i też angażujący się w grę ofensywną, no i przede wszystkim Ilja Szkurin, gdyż to jest zawodnik, który ma mega sezon w Stali. Był Hamulić, i godnie zastąpił go właśnie Ilja, i wydaje mi się że no też ciężko będzie go Wam zatrzymać, ale macie tę świadomość, że uda się go spieniężyć. Może nie za taką samą sumę, bo jednak jest Białorusinem i poprawność polityczna pewnie spowoduje to, że nie zostanie wypchnięty za taką kasę, ale na pewno zarobicie, by znaleźć godnego zastępcę.
–
Chociaż tu warto podkreślić, że sam Szkurin mocno i jednoznacznie krytycznie wypowiadał się o reżimie Łukaszenki, co należy pochwalić, ale co również objawia się brakiem powołań do kadry, i też pewnie wpływa na jego wartość rynkową. Co do meczu, jaki wynik typujesz w sobotę?
–
Serduszko by podpowiedziało, żeby wygrać 2:1 albo 2:0 i pożegnać się godnie z kibicami, natomiast wydaje mi się, że Stal też będzie chciała jeszcze dopunktować w tym sezonie i mecz zakończy się rezultatem 1:3 dla Stali.
–
Dziękuję bardzo za całą naszą rozmowę. Niech wygra lepszy, udanego spotkania!
–
Tomasz Martyński
Dodaj komentarz